piątek, 5 września 2014

Rozdział XXV - Statek, piraci i ukryty skarb

Nie mogłem spać odkąd tylko wzeszło słońce. Nie czułem zmęczenia, ale nie czułem też tego, że wypocząłem. Jestem pewny, że wkrótce nadejdzie ta chwila kiedy to Larcia powie Czas wracać do roboty. Trzeba wziąć się za śledztwo. Ubiegnę ją tym razem albowiem coś mi się przypomniało. Ten drewniany domek w lesie. Zastanawiałem się tylko czy powiedzieć jej. Gdybym powiedział, wydałoby się, że przekroczyłem teren rezydencji, a nie chciałem się jej po raz kolejny narażać. Ale to byłoby głupie gdybym pracował sam. Muszę jej powiedzieć. Jako duet nie możemy mieć tajemnic jeśli chodzi o śledztwo. No trzeba będzie się z tym zmierzyć.
Zauważyłem przez okno jak Henderson znów wraca z lasu. Przeskoczył przez ogrodzenie. Na plecach miał czarny plecak. Co on kombinował o takiej porze? Ta sprawa jeszcze bardziej mnie intrygowała. Może on coś zamierza zrobić z tym niedźwiedziem? A może on ma coś wspólnego z tą chatką w środku lasu? Muszę to sprawdzić. Nie mogłem czekać do pory śniadaniowej. Zapukałem do sypialni Larry, ale ona nie odpowiadała, więc pozwoliłem sobie wejść. Spała jak zabita, jak słodka zabita. Aż żal mi było jej budzić.
- Larra?-szepnąłem pochylając się nad nią.- Psss… Larra?
- Kocham cię…- mruknęła. Byłbym wtedy najszczęśliwszy słysząc te słowa gdyby nie fakt, że gadała przez sen. Tylko kogo ona tak kocha?- Panie Sparrow, płyną za nami…- powstrzymywałem się od śmiechu.
- Larra!- potrząsnąłem ją.
- Ejjj!- krzyknęła ledwo otworzywszy oczy.- Co ty tu robisz? Po co mnie budzisz? Miałam taki piękny sen.- ziewnęła.
- Muszę wyglądać jak Johnny Depp żebyś mnie pokochała?- zażartowałem, a ona cisnęła we mnie poduszką.- Nie wyglądasz na fankę Piratów z Karaibów.
- Weź ty już lepiej milcz. Za dużo słów powiedziałeś na początek dnia. Weź mi stąd wyjdź!- zakryła głowę drugą poduszką.- Nie dokończyłam snu!
- Jak chcesz…- wyszedłem. No więc zostałem z tym sam.

Słyszałem jak po cichu Henderson skrada się po schodach. Gdy przechodził przez moje piętro, niespodziewanie wyszedłem z pokoju powodując, że się wystraszył. Nie było to dla mnie nowe zachowanie bowiem ten agent nieruchomości bał się nawet własnego cienia, ale tym razem miał coś na sumieniu.
- Dzień dobry.- przywitałem się z nim.
- Dzień dobry.- odpowiedział.
- Pan z wycieczki o świcie wraca?- oparłem się o framugę drzwi.- I lepiej żeby Pan mówił prawdę. Widziałem Pana przez okno.
- Musimy rozmawiać tutaj?- szepnął.- Chodźmy do mnie.- zgodziłem się. Po cichu weszliśmy do jego sypialni. Panował tutaj lekki bałagan. Na krześle sterta ubrań, coś wystawało spod łóżka…
- No dobrze. Chce Pan po dobroci czy po złości?
- Też mi mądre pytanie.- odrzekł kładąc plecak na ziemi.
- Co ma Pan w środku?
- Teraz Pan chce mi robić rewizję osobistą?- odpowiedział pytaniem. Mimo to sam podszedł do plecaka i wyciągnął z niego to co tam miał. Zwiniętą w rulon kartkę papieru, łopatę, latarkę i inne narzędzia.- Proszę bardzo.- założył ręce.
- Po co to Panu? Szuka Pan skarbu?- zaśmiałem się.
- Żeby się Pan tak nie zdziwił.- przerwał mi mając poważną minę. Czyli on mówi poważnie? On szukał w lesie jakiegoś skarbu? Czy on jest w ogóle normalny?
- Proszę sobie nie robić żartów tylko gadać do rzeczy.
- Ale to najprawdziwsza prawda! I tak już się przed Panem dość zdemaskowałem… Jednak prócz Larry proszę nikomu o tym nie mówić. Niech Pan usiądzie.- brunet zabrał ubrania z krzesła żeby zrobić tam dla mnie miejsce.
- No więc?
- James tego nie wie, ale Pan Schmidt był mądrzejszy i przebieglejszy niż mu się wydaje.- czułem, że przed mną do wysłuchania długi monolog.- Kiedy Kendall wyprowadził się do LA, Pan Schmidt z czasem zaczął mnie traktować jak syna. Miłość, którą powinien darzyć Kendalla, przelał na mnie. On też mnie zatrudnił u siebie w firmie po tym jak wyrzucili mnie ze stanowiska masażysty. Miałem romans z jedną ze stałych klientek i szefowej się to nie spodobało. Mniejsza o to. Z jego pomocą zrobiłem kursy i zostałem agentem nieruchomości. Zawsze mówił żeby raczyć klientki swoim wdziękiem żeby kupowały nieruchomości. Po jakimś czasie do firmy dołączył Maslow. Stał się pracownikiem numer jeden. Pan Schmidt wróżył mu świetlaną przyszłość w swojej firmie. No i jak się potem okazało, podejrzanie szybko został jego zastępcą. Bardzo mu ufał, zwierzał się ze wszystkiego. Po jego śmierci, gdy dostał już stanowisko prezesa, z miłego faceta zrobił się gburowaty jak teraz. Jednak Maslow mnie znał najlepiej i wciągnął w swoje plany. Zaproponował mi, że da mi stanowisko zastępcy jeśli pomogę mu przejąć pewien dom. Ja się zgodziłem, ale wtedy nie wiedziałem, że to ten dom. Nie mogłem się wycofać, bo mi groził. Mówił, że firma jest już jego, potem dom, a kancelaria i majątek przy okazji. Wtedy poznałem jaki jest…
- A co to ma wspólnego z tym niby skarbem?- spytałem.
- Już mówię. Maslow twierdzi, że stary Schmidt ufał mu bezgranicznie. No i tu się pomylił. Nie znał go tak dobrze jak mnie. Bo czym jest dziesięć lat w porównaniu do roku? Tydzień przed śmiercią wyjawił mi sekret i zakazał go zdradzać komukolwiek. Był człowiekiem przezornym. Powiedział, że w następnym tygodniu idzie do notariusza spisać testament, ale zanim to zrobi wypłaci trochę majątku z banku. Nie wiedziałem, że ma tyle pieniędzy, bo przecież miał problemy z domem, a się okazało, że ma drugie konto i to w Szwajcarii. Więc wypłacił połowę. Tak na wszelki wypadek gdyby jego rodzina roztrwoniła albo wpadł w niepowołane ręce. Wiedział dobrze jak bardzo jest chory i wkrótce nadejdzie jego czas. Poprosił mnie, abym po jego śmierci poszedł do lasu. W chatce pod wnęką w podłodze miał mi zostawić kopertę, w której jest dla mnie wiadomość. Tylko, że szukałem tego domu i nie mogłem go znaleźć w tym buszu do momentu gdy Maslow mnie nabrał i kazał spotkać się w lesie. Uciekając przed niedźwiedziem napotkałem się na tę chatkę.
- I znalazł Pan ten list?- zaciekawiłem się.
- Ano znalazłem.- kiwnął głową.
- Co było w nim napisane?
- A nie wiem czy mogę Panu powiedzieć.- zawahał się.
- Wyznał Pan dosyć dużo, więc to teraz już nie przeszkodzi.
- W sumie to i tak już Pana wtajemniczyłem.- westchnął.- Oby Pan Schmidt nie miał mi tego za złe tam na górze.- powiedział bardziej do siebie niż do mnie.- Napisał, że muszę stanąć na wysokości zadania. Tę drugą wypłaconą część majątku zakopał gdzieś w lesie. Dołączył mi mapę jak mam do tego dojść. Nie powiedział ile, ale zaznaczył, że to spora suma pieniędzy i dla mnie też coś się tam znajdzie.
- Dlaczego Pan, a nie ktoś z rodziny?
- Nie wiem… Wiem tylko, że zrobił to, bo gdyby umarł to nie miałbym dostępu do jego konta i nie mógł wypłacić tych pieniędzy, które są potrzebne. W liście było napisane, że połowę z tych pieniędzy mam przeznaczyć na akcje, bo twierdzi, że firma się na tym wzbogaci. Miał nosa do takich rzeczy. A drugą połowę mam rozdzielić między jego dzieci i mnie. Wspomniał też, że dodatkowo za dobrze wykonane zadanie ma dla mnie prezent, ale do końca nie wiem co może znaczyć. Dalej co tam pisało to mniej istotne rzeczy.
- I co? Znalazł Pan ten majątek?
- No właśnie nie… Nigdy nie byłem dobry z geografii. Jednak chyba mam pomysł, chyba to rozszyfrowałem. Zobaczę jeszcze co z tą mapą. Rozumie Pan, że będę musiał wymykać się do lasu. To jest związane z ostatnią jego prośbą.
- Hmm no dobrze. A proszę mi jeszcze powiedzieć co jest w tej chatce?
- To zwykła leśniczówka Pana Schmidt’a. Tam urządzał klub myśliwych i takie tam. Nic ciekawego.- pokręcił głową.- A co? Chcę Pan tam się rozejrzeć? Mogę dać Panu klucz, ale nie wiem czy jest tam czego szukać.
- Uwiedzakào może innym razem.- podniosłem się. spodziewałem się czegoś innego, ale nie mam podstaw by w to nie wierzyć. Ma klucz, ma list, ma mapę. Wszystko się zgadza. Wyszedłem z jego pokoju z dziwnym uczuciem. Albo mi się zdaje albo po tym jak uratował mnie przed niedźwiedziem zaczynałem go coraz bardziej się do niego przekonywać.

Była dopiero siódma rano z kawałkiem. Nie miałem co ze sobą zrobić. Wróciłem do sypialni, a następnie skierowałem się do łazienki. Spojrzałem w lustro. Przydałoby się ogolić, bo trochę zarosłem. Kiedy to zrobiłem, postanowiłem się przejść po tej cudownej rezydencji. Wciąż napawam się tym urokiem. Ten dom prócz tego, że dochodzi w nich do tragedii, ma w sobie tę ukrytą magię. Chciałem odwiedzić Kendalla i z nim porozmawiać jeszcze przed śniadaniem kiedy usłyszałem po drodze Maslow’a w swoim pokoju. Coś gadał. Najwyraźniej gadał przez telefon, ponieważ nikt inny się nie odzywał. Postanowiłem nasłuchać trochę.
- Hal, proszę cię. Nie krzycz tylko mnie wysłuchaj, ok?- mówił ze słyszalnym zdenerwowaniem.- To nieprawda! To jakieś kłamstwo! Kto ci takich głupot naopowiadał?!- podniósł głos.- No chyba mam prawo wiedzieć kto takie farmazony wymyśla, Hal…- nastała krótka cisza.- Przecież ci mówiłem jak to było naprawdę… Nie, proszę cię, porozmawiajmy. Nie kończ tak tego! Kiedy to wszystko się skończy, wyjaśnimy to sobie wszystko na spokojnie. Tylko ciebie kocham, rozumiesz?- nadsłuchiwałem dalej.- Ale jak to? Nie możesz! Nie pozwolę żeby tak to wszystko się skończyło. Ktoś mnie chce w coś wrobić! Ja nic nie zrobiłem!- podniósł głos.- Że co?!- wydarł się jeszcze głośniej.- On?! To bujda! Nie ufaj mu. To zwykła szuja! On już za to zapłaci!... Nie! Dostanie za swoje. To mnie też jest przykro! Nie, nie rozłączaj się. Jeszcze nie skończyłem!- w tym momencie rozmowa najprawdopodobniej się urwała. Postanowiłem się wycofać. Maslow po chwili w furii wystrzelił z sypialni robiąc huk drzwiami. Aż podskoczyłem. Wyglądał na ostro wkurzonego. Kierował się do sypialni Hendersona.
- Zabiję cię cholerny skurwielu!- zawołał gdy otworzył drzwi do jego sypialni i pozwolił sobie wejść mrocznym krokiem. Szybko podbiegłem tam, aby uniknąć tragedii…





*  Dlatego właśnie nie chciałam zdradzać nazwy rozdzialu tydzień temu. Spodziewaliście się czegoś takiego? Czy to koniec tajemnic? A o co mogło pójść Jamesowi? Czy Maslow i Henderson mają znów coś do ukrycia? Na tym blogu rozdziały też mogą częściej pojawiać sie rano.
Do piątku :*

7 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy tytuł. Takie pirackie klimaty. Widać już co lubi Larra. Nie domyśliłabym się, że Logan szuka zakopanego majątku. Ten ojciec Schmidta to ma łeb :) Co do Jamesa skoro pokłócił się z narzeczoną i z ryjem poszedł do Logana znaczy, że Logan jest zamieszany w ten trójkąt. Ah. Twoje rozdziały dają mi wiele do myślenia. To naprawdę fajne. Aż smutno będzie się z nim żegnać. A mówiłaś już kiedy się skończy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mówiłam, ale nie smutaj. Przecież to jeszcze nie koniec. Do grudnia jeszcze daleko. Cieszy mnie szczerze to, że ktoś tak myśli ;)

      Usuń
  2. A jednak moja teza o sex shopie dla niedźwiadków się nie sprawdziła... Szkoda :D
    Zastanawia mnie dlaczego Schmidt nie dał Loganowi po prostu tych pieniędzy tylko je gdzieś zakopał. Niespełnione marzenia o zostaniu piratem? Ajj ci bogacze... prędzej czy później jebie się w głowach od nadmiaru pieniędzy. ^^
    A więc Henderson nagadał coś Halston? Zemsta? Ciekawe co jej powiedział. Z treści rozmowy chyba wynika, że rzekomo Maslow ją zdradził. Czy to prawda? Mam tyle pytań. :D A może Hal szuka pretekstu, by po prostu zakończyć związek z Jamesem, może nie było żadnej rozmowy między nią a Loganem. A może ona i Logan ze sobą ten teges... ? Tylko po co by się wtedy zalecał do Larry? Zwykły flirciarz, czy może ruchać mu się chciało? Dobra koniec tego koma, bo zaczynam poruszać dziwne tematy. Świetny rozdział! :****

    OdpowiedzUsuń
  3. "Kocham Cię" było the Best! A Larra (i Chris przy okazji) nie wie ile Depp ma lat. On taki stary, a ona taka młodziutka. Ej, a wpadliście na to, żeby wziąć psy myśliwskie? One czują takie rzeczy. Rozkopana ziemia, coś pod spodem i tak dalej. Poza tym pieniądze też mają jakiś zapach. Zależy co to było i w czym to było. Ale zakopać w lesie? Jakby było w sztabkach złota, to nawet bym się nie zdziwiła. I znowu skończyłaś na trzy dupy! Spodziewaj się drugiej zemsty. Na razie Ci nie powiem kiedy, bo sama nie wiem. Rozdział świetny, pozdrawiam! Czekam na nn! Oby rychło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiedziałam co się kryję pod tytułem tego rozdziału, ale po śnie Larry wszystko wyszło na jaw ;). Ach.. Jack Sparrow ♥ . huhu.. :d. Logan musi naprawdę ufać Chrisowi aby mu powierzyć taki sekret.. Rozdział świetny ;] . Chętnie się dowiem co kryje się w tym domku w lesie, oraz czy Maslow i Henderson mają coś do ukrycia. Czekam na następny <3.

    OdpowiedzUsuń
  5. Johnny Depp może i stary, ale Sparrow zawsze pozostanie w swym wieku ;) To było dobre. Larra wyszła z tym kochaniem. No niestety. Chris może sobie pomarzyć lub udać, że to do niego. Logan i ukryty skarb. I już powoli się rozjaśnia. Dzięki Jamesowi znalazł ten domek, qięc trzeba mu podziękować :) Ciekawe o co dokładnie poszło z Hal. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Tytuł bardzo orginalny :D
    Chris ty się dalej łudź, to do śmierci bez dziewczyny będziesz :>
    Logan szuka skarbu. Czy tylko ja widziałam go oczami wyobraźni z czarną opaską na oku i bez jednej nogi? xd
    Wszyscy prowadzą prawie normalne życie, a James wyjeżdża z zabijaniem Logana. Mam tylko nadzieję, że Henderson nie ma u siebie żadnej broni :)

    czekam nn i zapraszam na (chyba już ostatni) rozdział...
    http://btr-friends.blogspot.com/2014/09/rozdzia-96.html

    OdpowiedzUsuń