Nie
mogłem spać odkąd tylko wzeszło słońce. Nie czułem zmęczenia, ale nie czułem
też tego, że wypocząłem. Jestem pewny, że wkrótce nadejdzie ta chwila kiedy to
Larcia powie Czas wracać do roboty.
Trzeba wziąć się za śledztwo. Ubiegnę ją tym razem albowiem coś mi się
przypomniało. Ten drewniany domek w lesie. Zastanawiałem się tylko czy
powiedzieć jej. Gdybym powiedział, wydałoby się, że przekroczyłem teren
rezydencji, a nie chciałem się jej po raz kolejny narażać. Ale to byłoby głupie
gdybym pracował sam. Muszę jej powiedzieć. Jako duet nie możemy mieć tajemnic
jeśli chodzi o śledztwo. No trzeba będzie się z tym zmierzyć.
Zauważyłem
przez okno jak Henderson znów wraca z lasu. Przeskoczył przez ogrodzenie. Na
plecach miał czarny plecak. Co on kombinował o takiej porze? Ta sprawa jeszcze
bardziej mnie intrygowała. Może on coś zamierza zrobić z tym niedźwiedziem? A
może on ma coś wspólnego z tą chatką w środku lasu? Muszę to sprawdzić. Nie
mogłem czekać do pory śniadaniowej. Zapukałem do sypialni Larry, ale ona nie
odpowiadała, więc pozwoliłem sobie wejść. Spała jak zabita, jak słodka zabita.
Aż żal mi było jej budzić.
-
Larra?-szepnąłem pochylając się nad nią.- Psss… Larra?
-
Kocham cię…- mruknęła. Byłbym wtedy najszczęśliwszy słysząc te słowa gdyby nie
fakt, że gadała przez sen. Tylko kogo ona tak kocha?- Panie Sparrow, płyną za nami…- powstrzymywałem się od śmiechu.
-
Larra!- potrząsnąłem ją.
-
Ejjj!- krzyknęła ledwo otworzywszy oczy.- Co ty tu robisz? Po co mnie budzisz?
Miałam taki piękny sen.- ziewnęła.
-
Muszę wyglądać jak Johnny Depp żebyś mnie pokochała?- zażartowałem, a ona
cisnęła we mnie poduszką.- Nie wyglądasz na fankę Piratów z Karaibów.
-
Weź ty już lepiej milcz. Za dużo słów powiedziałeś na początek dnia. Weź mi
stąd wyjdź!- zakryła głowę drugą poduszką.- Nie dokończyłam snu!
-
Jak chcesz…- wyszedłem. No więc zostałem z tym sam.
Słyszałem
jak po cichu Henderson skrada się po schodach. Gdy przechodził przez moje
piętro, niespodziewanie wyszedłem z pokoju powodując, że się wystraszył. Nie
było to dla mnie nowe zachowanie bowiem ten agent nieruchomości bał się nawet
własnego cienia, ale tym razem miał coś na sumieniu.
-
Dzień dobry.- przywitałem się z nim.
-
Dzień dobry.- odpowiedział.
-
Pan z wycieczki o świcie wraca?- oparłem się o framugę drzwi.- I lepiej żeby
Pan mówił prawdę. Widziałem Pana przez okno.
-
Musimy rozmawiać tutaj?- szepnął.- Chodźmy do mnie.- zgodziłem się. Po cichu
weszliśmy do jego sypialni. Panował tutaj lekki bałagan. Na krześle sterta
ubrań, coś wystawało spod łóżka…
-
No dobrze. Chce Pan po dobroci czy po złości?
-
Też mi mądre pytanie.- odrzekł kładąc plecak na ziemi.
-
Co ma Pan w środku?
-
Teraz Pan chce mi robić rewizję osobistą?- odpowiedział pytaniem. Mimo to sam
podszedł do plecaka i wyciągnął z niego to co tam miał. Zwiniętą w rulon kartkę
papieru, łopatę, latarkę i inne narzędzia.- Proszę bardzo.- założył ręce.
-
Po co to Panu? Szuka Pan skarbu?- zaśmiałem się.
-
Żeby się Pan tak nie zdziwił.- przerwał mi mając poważną minę. Czyli on mówi
poważnie? On szukał w lesie jakiegoś skarbu? Czy on jest w ogóle normalny?
-
Proszę sobie nie robić żartów tylko gadać do rzeczy.
-
Ale to najprawdziwsza prawda! I tak już się przed Panem dość zdemaskowałem…
Jednak prócz Larry proszę nikomu o tym nie mówić. Niech Pan usiądzie.- brunet
zabrał ubrania z krzesła żeby zrobić tam dla mnie miejsce.
-
No więc?
-
James tego nie wie, ale Pan Schmidt był mądrzejszy i przebieglejszy niż mu się
wydaje.- czułem, że przed mną do wysłuchania długi monolog.- Kiedy Kendall
wyprowadził się do LA, Pan Schmidt z czasem zaczął mnie traktować jak syna.
Miłość, którą powinien darzyć Kendalla, przelał na mnie. On też mnie zatrudnił
u siebie w firmie po tym jak wyrzucili mnie ze stanowiska masażysty. Miałem
romans z jedną ze stałych klientek i szefowej się to nie spodobało. Mniejsza o
to. Z jego pomocą zrobiłem kursy i zostałem agentem nieruchomości. Zawsze mówił
żeby raczyć klientki swoim wdziękiem żeby kupowały nieruchomości. Po jakimś
czasie do firmy dołączył Maslow. Stał się pracownikiem numer jeden. Pan Schmidt
wróżył mu świetlaną przyszłość w swojej firmie. No i jak się potem okazało,
podejrzanie szybko został jego zastępcą. Bardzo mu ufał, zwierzał się ze
wszystkiego. Po jego śmierci, gdy dostał już stanowisko prezesa, z miłego
faceta zrobił się gburowaty jak teraz. Jednak Maslow mnie znał najlepiej i
wciągnął w swoje plany. Zaproponował mi, że da mi stanowisko zastępcy jeśli
pomogę mu przejąć pewien dom. Ja się zgodziłem, ale wtedy nie wiedziałem, że to
ten dom. Nie mogłem się wycofać, bo mi groził. Mówił, że firma jest już jego,
potem dom, a kancelaria i majątek przy okazji. Wtedy poznałem jaki jest…
-
A co to ma wspólnego z tym niby skarbem?- spytałem.
-
Już mówię. Maslow twierdzi, że stary Schmidt ufał mu bezgranicznie. No i tu się
pomylił. Nie znał go tak dobrze jak mnie. Bo czym jest dziesięć lat w
porównaniu do roku? Tydzień przed śmiercią wyjawił mi sekret i zakazał go
zdradzać komukolwiek. Był człowiekiem przezornym. Powiedział, że w następnym
tygodniu idzie do notariusza spisać testament, ale zanim to zrobi wypłaci
trochę majątku z banku. Nie wiedziałem, że ma tyle pieniędzy, bo przecież miał
problemy z domem, a się okazało, że ma drugie konto i to w Szwajcarii. Więc
wypłacił połowę. Tak na wszelki wypadek gdyby jego rodzina roztrwoniła albo
wpadł w niepowołane ręce. Wiedział dobrze jak bardzo jest chory i wkrótce
nadejdzie jego czas. Poprosił mnie, abym po jego śmierci poszedł do lasu. W
chatce pod wnęką w podłodze miał mi zostawić kopertę, w której jest dla mnie
wiadomość. Tylko, że szukałem tego domu i nie mogłem go znaleźć w tym buszu do
momentu gdy Maslow mnie nabrał i kazał spotkać się w lesie. Uciekając przed
niedźwiedziem napotkałem się na tę chatkę.
-
I znalazł Pan ten list?- zaciekawiłem się.
-
Ano znalazłem.- kiwnął głową.
-
Co było w nim napisane?
-
A nie wiem czy mogę Panu powiedzieć.- zawahał się.
-
Wyznał Pan dosyć dużo, więc to teraz już nie przeszkodzi.
-
W sumie to i tak już Pana wtajemniczyłem.- westchnął.- Oby Pan Schmidt nie miał
mi tego za złe tam na górze.- powiedział bardziej do siebie niż do mnie.-
Napisał, że muszę stanąć na wysokości zadania. Tę drugą wypłaconą część majątku
zakopał gdzieś w lesie. Dołączył mi mapę jak mam do tego dojść. Nie powiedział
ile, ale zaznaczył, że to spora suma pieniędzy i dla mnie też coś się tam
znajdzie.
-
Dlaczego Pan, a nie ktoś z rodziny?
-
Nie wiem… Wiem tylko, że zrobił to, bo gdyby umarł to nie miałbym dostępu do
jego konta i nie mógł wypłacić tych pieniędzy, które są potrzebne. W liście
było napisane, że połowę z tych pieniędzy mam przeznaczyć na akcje, bo
twierdzi, że firma się na tym wzbogaci. Miał nosa do takich rzeczy. A drugą
połowę mam rozdzielić między jego dzieci i mnie. Wspomniał też, że dodatkowo za
dobrze wykonane zadanie ma dla mnie prezent, ale do końca nie wiem co może
znaczyć. Dalej co tam pisało to mniej istotne rzeczy.
-
I co? Znalazł Pan ten majątek?
-
No właśnie nie… Nigdy nie byłem dobry z geografii. Jednak chyba mam pomysł,
chyba to rozszyfrowałem. Zobaczę jeszcze co z tą mapą. Rozumie Pan, że
będę musiał wymykać się do lasu. To jest związane z ostatnią jego prośbą.
-
Hmm no dobrze. A proszę mi jeszcze powiedzieć co jest w tej chatce?
-
To zwykła leśniczówka Pana Schmidt’a. Tam urządzał klub myśliwych i takie tam.
Nic ciekawego.- pokręcił głową.- A co? Chcę Pan tam się rozejrzeć? Mogę dać
Panu klucz, ale nie wiem czy jest tam czego szukać.
- Uwiedzakào może innym razem.- podniosłem się. spodziewałem się czegoś innego, ale nie
mam podstaw by w to nie wierzyć. Ma klucz, ma list, ma mapę. Wszystko się
zgadza. Wyszedłem z jego pokoju z dziwnym uczuciem. Albo mi się zdaje albo po
tym jak uratował mnie przed niedźwiedziem zaczynałem go coraz bardziej się do niego przekonywać.
Była
dopiero siódma rano z kawałkiem. Nie miałem co ze sobą zrobić. Wróciłem do
sypialni, a następnie skierowałem się do łazienki. Spojrzałem w lustro.
Przydałoby się ogolić, bo trochę zarosłem. Kiedy to zrobiłem, postanowiłem się
przejść po tej cudownej rezydencji. Wciąż napawam się tym urokiem. Ten dom
prócz tego, że dochodzi w nich do tragedii, ma w sobie tę ukrytą magię.
Chciałem odwiedzić Kendalla i z nim porozmawiać jeszcze przed śniadaniem kiedy
usłyszałem po drodze Maslow’a w swoim pokoju. Coś gadał. Najwyraźniej gadał
przez telefon, ponieważ nikt inny się nie odzywał. Postanowiłem nasłuchać
trochę.
-
Hal, proszę cię. Nie krzycz tylko mnie wysłuchaj, ok?- mówił ze słyszalnym
zdenerwowaniem.- To nieprawda! To jakieś kłamstwo! Kto ci takich głupot naopowiadał?!-
podniósł głos.- No chyba mam prawo wiedzieć kto takie farmazony wymyśla, Hal…-
nastała krótka cisza.- Przecież ci mówiłem jak to było naprawdę… Nie, proszę
cię, porozmawiajmy. Nie kończ tak tego! Kiedy to wszystko się skończy, wyjaśnimy
to sobie wszystko na spokojnie. Tylko ciebie kocham, rozumiesz?- nadsłuchiwałem
dalej.- Ale jak to? Nie możesz! Nie pozwolę żeby tak to wszystko się skończyło.
Ktoś mnie chce w coś wrobić! Ja nic nie zrobiłem!- podniósł głos.- Że co?!-
wydarł się jeszcze głośniej.- On?! To bujda! Nie ufaj mu. To zwykła szuja! On
już za to zapłaci!... Nie! Dostanie za swoje. To mnie też jest przykro! Nie,
nie rozłączaj się. Jeszcze nie skończyłem!- w tym momencie rozmowa
najprawdopodobniej się urwała. Postanowiłem się wycofać. Maslow po chwili w
furii wystrzelił z sypialni robiąc huk drzwiami. Aż podskoczyłem. Wyglądał na
ostro wkurzonego. Kierował się do sypialni Hendersona.
- Zabiję cię cholerny skurwielu!- zawołał gdy otworzył drzwi do jego sypialni i
pozwolił sobie wejść mrocznym krokiem. Szybko podbiegłem tam, aby uniknąć
tragedii…* Dlatego właśnie nie chciałam zdradzać nazwy rozdzialu tydzień temu. Spodziewaliście się czegoś takiego? Czy to koniec tajemnic? A o co mogło pójść Jamesowi? Czy Maslow i Henderson mają znów coś do ukrycia? Na tym blogu rozdziały też mogą częściej pojawiać sie rano.
Do piątku :*
Bardzo ciekawy tytuł. Takie pirackie klimaty. Widać już co lubi Larra. Nie domyśliłabym się, że Logan szuka zakopanego majątku. Ten ojciec Schmidta to ma łeb :) Co do Jamesa skoro pokłócił się z narzeczoną i z ryjem poszedł do Logana znaczy, że Logan jest zamieszany w ten trójkąt. Ah. Twoje rozdziały dają mi wiele do myślenia. To naprawdę fajne. Aż smutno będzie się z nim żegnać. A mówiłaś już kiedy się skończy...
OdpowiedzUsuńNo mówiłam, ale nie smutaj. Przecież to jeszcze nie koniec. Do grudnia jeszcze daleko. Cieszy mnie szczerze to, że ktoś tak myśli ;)
UsuńA jednak moja teza o sex shopie dla niedźwiadków się nie sprawdziła... Szkoda :D
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie dlaczego Schmidt nie dał Loganowi po prostu tych pieniędzy tylko je gdzieś zakopał. Niespełnione marzenia o zostaniu piratem? Ajj ci bogacze... prędzej czy później jebie się w głowach od nadmiaru pieniędzy. ^^
A więc Henderson nagadał coś Halston? Zemsta? Ciekawe co jej powiedział. Z treści rozmowy chyba wynika, że rzekomo Maslow ją zdradził. Czy to prawda? Mam tyle pytań. :D A może Hal szuka pretekstu, by po prostu zakończyć związek z Jamesem, może nie było żadnej rozmowy między nią a Loganem. A może ona i Logan ze sobą ten teges... ? Tylko po co by się wtedy zalecał do Larry? Zwykły flirciarz, czy może ruchać mu się chciało? Dobra koniec tego koma, bo zaczynam poruszać dziwne tematy. Świetny rozdział! :****
"Kocham Cię" było the Best! A Larra (i Chris przy okazji) nie wie ile Depp ma lat. On taki stary, a ona taka młodziutka. Ej, a wpadliście na to, żeby wziąć psy myśliwskie? One czują takie rzeczy. Rozkopana ziemia, coś pod spodem i tak dalej. Poza tym pieniądze też mają jakiś zapach. Zależy co to było i w czym to było. Ale zakopać w lesie? Jakby było w sztabkach złota, to nawet bym się nie zdziwiła. I znowu skończyłaś na trzy dupy! Spodziewaj się drugiej zemsty. Na razie Ci nie powiem kiedy, bo sama nie wiem. Rozdział świetny, pozdrawiam! Czekam na nn! Oby rychło.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam co się kryję pod tytułem tego rozdziału, ale po śnie Larry wszystko wyszło na jaw ;). Ach.. Jack Sparrow ♥ . huhu.. :d. Logan musi naprawdę ufać Chrisowi aby mu powierzyć taki sekret.. Rozdział świetny ;] . Chętnie się dowiem co kryje się w tym domku w lesie, oraz czy Maslow i Henderson mają coś do ukrycia. Czekam na następny <3.
OdpowiedzUsuńJohnny Depp może i stary, ale Sparrow zawsze pozostanie w swym wieku ;) To było dobre. Larra wyszła z tym kochaniem. No niestety. Chris może sobie pomarzyć lub udać, że to do niego. Logan i ukryty skarb. I już powoli się rozjaśnia. Dzięki Jamesowi znalazł ten domek, qięc trzeba mu podziękować :) Ciekawe o co dokładnie poszło z Hal. Super rozdział
OdpowiedzUsuńTytuł bardzo orginalny :D
OdpowiedzUsuńChris ty się dalej łudź, to do śmierci bez dziewczyny będziesz :>
Logan szuka skarbu. Czy tylko ja widziałam go oczami wyobraźni z czarną opaską na oku i bez jednej nogi? xd
Wszyscy prowadzą prawie normalne życie, a James wyjeżdża z zabijaniem Logana. Mam tylko nadzieję, że Henderson nie ma u siebie żadnej broni :)
czekam nn i zapraszam na (chyba już ostatni) rozdział...
http://btr-friends.blogspot.com/2014/09/rozdzia-96.html