Dziesięć
minut później na miejsce przyjechała policja. Mandez nie protestowała gdy
policjanci zakuwali ją w kajdanki i wynosili do radiowozu. Layne odwiózł
Doktora Survey’a z powrotem do szpitala. Wciąż się zastanawiałam jak na to
wpadłam. Przyznam, że kilku rzeczy dowiedziałam się podczas samego zebrania, a
to mi w międzyczasie pomogło. Jak mogłam nie zauważyć, że zaczęła kuleć na
drugą nogę? Może już zdążyłam się do tego po prostu przyzwyczaić. Kiedy Layne
powiedział, że Schmidt musiałby być psychiczny żeby zabić siostrę, tu w tym
miejscu już mi coś zaświeciło. Dziwne zachowanie Ciary wysunęło się na plan pierwszy.
Zdenerwowanie, problemy z koncentracją, dwubiegunowy nastrój. Podejrzewałam, że
jest poważniej chora. Naprawdę nie wiedziałam, że to choroba maniakalno-
depresyjna. Być może coś w jej przeszłości takiego się stało, ale nie mogliśmy
o to zapytać doktora. Może jej nową manią stał się Kayden. Survey mówił, że gdy
pacjent nie przyjmuje leków może być niebezpieczny dla otoczenia. No szkoda, że
wtedy tego nie wiedzieliśmy…
Martinez
przyniosła Schmidt’owi ziółek na uspokojenie, bo ten był strzępkiem nerwów. Siedział
na fotelu i cały czas trząsł się ze złości. Kayden próbował go jakoś uspokoić,
choć mu też było chyba ciężko, ale lepiej to zniósł. Schmidt nawarczał na
każdego kto stawał mu na drodze, więc wolałam się nie zbliżać. Maslow siedział
skulony z twarzą w dłoniach. Po chwili podniósł głowę.
-
Czyli, że serio muszę tu jeszcze zostać?- spytał mnie.
-
Niestety, Panie Maslow. Sprawa jest skomplikowana. Morderców jest dwóch. Na
początku wszystko wskazywało, że X jest jeden i teraz planuje zabić Pana
Schmidt’a.- spojrzałam na niego.- I tak musi Pan na siebie uważać.
-
Już mówiłem, że mam to gdzieś.- burknął.- Jak ktoś chce mnie zabić to szybko
żeby jak najmniej bolało…
Wystarczy
mi tego cierpienia.
-
Niech Pan tak nie mówi.- usiadłam.- Znajdziemy drugiego sprawcę i wróci Pan do
normalnego życia.
-
Proszę Pani, ja już nie mam normalnego życia i nigdy go mieć nie będę. Nie mam
sił. Nie mam sił na budowanie kolejnej rodziny. Nie mam sił wracać do LA. Nie
mam sił żyć… Jestem sam i w dodatku czuję się jak więzień we własnym domu. Nie
dlatego, że teraz Pani nas tu trzyma siłą tylko dlatego, że się z tym męczę. W
tym domu jest tyle przykrych wspomnień…
-
Dlatego najlepiej będzie jak podpiszesz moje papiery, Schmidt.- wtrącił
inwestor.
-
Każdemu, ale nie tobie. Zdrajco mojego ojca, tak samo jak Logan.
-
No przecież już cię przepraszałem.- jęknął Henderson.
-
To nic nie zmieni. Nikomu nie mogę już ufać.- wziął łyk napoju z kubka i
skrzywił się.- Dora?! Co to jest?-spojrzał na nią, ale ta mu nie
odpowiedziała.- Ahh…zapomniałem, przepraszam.- kobieta wyszła z biblioteki.
-
Pij do dna.- powiedział Pena.- Dobrze ci zrobi.
-
Co teraz będzie?- pomyślał na głos Henderson.- Ile to jeszcze potrwa?
Zaczęliśmy już drugi tydzień.
-
Jak na takie śledztwo to naprawdę szybko.- powiedziałam.- Są sprawy, które
ciągnął się miesiącami.- na te słowa Maslow wybałuszył oczy. Chyba nie
wyobrażał sobie spędzenia w tej rezydencji tyle czasu.
-
Bo to wszystko twoja zasługa.- Logan uśmiechnął się do mnie.
-
Nie tylko moja. Mój kolega też w dużej mierze przyczynił się do tego.
-
Jestem zmęczony.- złapał się za głowę Schmidt.- Pójdę się położyć.
-
Jaką to trzeba mieć głowę żeby rozwiązać taką zagadkę.- kontynuował Henderson.
Jego słowa sprawiły, że lekko się uśmiechnęłam. Dotąd nie miałam czasu żeby spojrzeć
na niego z tej strony, ale to całkiem fajny facet. Jednak jestem w pracy, a ja
nie szukam tutaj miłości.
-
To koniec na dzisiaj.- wstałam i opuściłam pomieszczenie. Trzeba było ochłonąć
po tym wszystkim. Wyszłam na chwilę do ogrodu. Okrążałam rezydencję kiedy znów
natknęłam się na to miejsce za domem, do którego przyciągnął mnie Layne.
Spojrzałam na rozgrzebaną grządkę. Policja zdążyła już zwinąć materiał
dowodowy. Podeszłam do tych różanych krzewów i uśmiechnęłam się mimowolnie
wyobrażając sobie jak musiał pchać łapy do środka i kaleczyć te ręce, ale
uśmiech szybko zniknął mi z twarzy gdy przypomniałam sobie jego ręce.
-
O cholera jasna!- wrzasnęłam na głos i biegiem wróciłam do domu. Pędem
pobiegłam na samą górę do pokoju Schmidt’a i otworzyłam je z hukiem. Blondyn
podniósł się jak poparzony z łóżka, a ja widząc go całego odetchnęłam z ulgą.
-
Co Panią opętało?- spytał przerażony. A ja próbowałam złapać trochę powietrza
do płuc.
-
Wystraszyłam się. Po prostu wyszedł Pan mówiąc, że jest zmęczony i musi spać.
Pana matka tak powiedziała w dniu śmierci i już nie wróciła. Bałam się, że może
ktoś Panu coś dosypał i…- urwałam. On nagle na twarzy zrobił się łagodniejszy.
-
Dziękuję za ochronę i za to, że się Pani jest tak w to zaangażowana, ale nie
trzeba.
-
Ja już nie wiem jak Pana uchronić. Zakazałam się zamykać żeby Pan sobie krzywdy
nie zrobił, ale z drugiej strony lepiej żeby Pan jednak zamykał drzwi na klucz,
aby ustrzec się przed mordercą. I niech Pan nie mówi, że Pana męczy już życie…
Ja wiem, że to jest ciężkie. Może nie rozumiem Pana, bo nie miałam takiej
sytuacji, ale zawsze jest powód by żyć. Proszę się nad tym zastanowić. Dobrze?
-
Zrobię wszystko co w mojej mocy.- kiwnął głową.- A teraz na serio chciałbym się
położyć. A jeśli ktoś mnie zabije to wierzę, że go Państwo znajdą.
-
Do tego na pewno nie dojdzie.- zamknęłam za sobą drzwi zostawiając go samego.
Potrzebowałam
odpoczynku. Dawno nie wyspałam tych ośmiu godzin na dobę. Niezbyt dobrze śpi mi
się w tym domu. Spojrzałam w lusterko. Lekko podkrążone oczy. Usiadłam na
łóżku. Miałam napięte mięśnie karku. Plecy mnie bolały. Położyłam się czekając
na drzemkę. Czekałam i czekałam… nic. No nie zasnę! Znów się podniosłam. Nie
mogłabym zasnąć po takich emocjach nawet gdy jestem zmęczona. Będę musiała poprosić
Dorę o te cudowne ziółka. Czesałam włosy ręką kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-
Wejdź!- powiedziałam z myślą, że to był Layne. Jednak był to Logan.
-
Można?- stanął niepewnie w wejściu. Wzruszyłam ramionami.
-
Po co przyszedłeś?
-
Tak poza twoją pracą.- odpowiedział.- Nie mam jakoś z kim pogadać w tym domu i
wariuję z samotności. Potrzebuję towarzystwa żeby się rozluźnić, zrelaksować po
tym wszystkim.- zamknął za sobą drzwi.
-
Ze mną? Czy to aby dobry pomysł? Wiesz… przeszliśmy na "ty", ale ja muszę wciąż
pamiętać, że prowadzę śledztwo i nie chcę się spoufalać.
-
A nie mogłabyś na jakiś czas przestać pracować? Bo z tego co widzę jesteś
detektywem od rana do wieczora, a człowiek pracuje zazwyczaj osiem godzin
dziennie, a nie dwanaście czy dłużej. To źle wpływa na zdrowie.- pozwolił sobie
usiąść na krześle.
-
No może faktycznie coś w tym jest.- podrapałam się po karku i po chwili
skrzywiłam się. Poczułam ból.
-
Plecy dokuczają?- spytał.- Mogę zaproponować masaż.
-
O nie nie nie!- ożywiłam się natychmiast.- Co to to nie!- podniosłam ręce w
geście obronnym.
-
Spokojnie…- uśmiechnął się pokazując dołeczki.- Czysto zawodowo pytam. Zanim skończyłem
studia i zacząłem pracować w agencji nieruchomości, pracowałem dwa lata jako
masażysta. Te ręce leczą.- wyciągnął je i poruszał śmiesznie palcami.- Nie będę
nalegał, ale wiem jakie męczące są takie bóle. Dziesięć minut, a poczujesz się
jak w niebie. To tylko masaż. Tak jak każdemu innemu człowiekowi.
-
Hmm… no dobrze.- zgodziłam się. Ten ból był silniejszy ode mnie. W końcu jeśli
masażysta sam proponuje swoje usługi to dlaczego miałabym odmówić?- To co mam
zrobić?
-
To zależy czy chcesz się rozebrać…
-
Wolałabym zostać przynajmniej w tej bluzce.- powiedziałam.
-
No to się połóż na brzuchu.- tak też zrobiłam. Logan klęknął na kolanach z boku
i położył swoje ciepłe ręce na moich plecach. Łóżko było dosyć niskie, więc
wygodnie do mnie sięgał.- Spróbuj się rozluźnić.- zaczął ugniatać górne części
moich pleców. Na początku czułam ból, ale z każdym jego dotykiem odprężałam się
coraz bardziej. Zamknęłam oczy i odpłynęłam na moment. Czułam jak pływa dłońmi
po moich łopatkach, a potem coraz niżej i niżej aż w końcu trafia na moje
pośladki.
-
Ej!- zerwałam się gwałtownie.- Co ty sobie wyobra…- nie dokończyłam, ponieważ
przyssał się do moich ust. To był szok! Chciałam go od siebie odkleić, ale po
chwili sama odpuściłam. Nie wiem co mnie napadło. Sama siebie nie poznawałam.
Może po prostu tego potrzebowałam? Wyłączyłam myślenie i dałam się ponieść
emocjom. Ściągnął ze mnie tę koszulkę, a następnie zachłannie całował moją
szyję. Położył mnie na łóżku, a ja zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli.
Kiedy zbliżał rękę do moich piersi, oprzytomniałam nagle. Nie wiem co to było i
jak to się stało, ale do tego nie powinno dojść. Zamachnęłam się i uderzyłam go
w twarz. Ten odchylił głowę pod wpływem mojego silnego uderzenia. Miał
niesamowicie zaskoczoną minę.- Wyjdź…
-
Ale…
-
Powiedziałam coś!- podniosłam głos.- Wyjdź!- zszedł z łóżka i bez dalszych słów
wyszedł. Ja doprowadziłam się do porządku. Okazałam słabość potencjalnemu
zabójcy Pani Schmidt. Dobrze, że przerwałam to w dobrym momencie. Jak to by
miało dalej wyglądać? Mam się plątać w romanse? Jestem tu, aby pracować.
Powinnam być profesjonalna. Jak ja bym się potem czuła z tym, że to zrobiliśmy
gdybym musiała go przesłuchać? Muszę być równie obiektywna co do każdego. Nigdy
bym sobie tego nie wybaczyła. Po chwili ktoś zapukał do drzwi.
-
Kto to?- spytałam.
-
To jaaaaaa.- odezwał się Layne.- Uwaga, Chris wchodzi!- zapowiedział się.
-
Co cię tak długo nie było?- podniosłam się opierając o szafkę. Zobaczyłam, że
na krześle wisi bluza Logana. Od razu odwróciłam od niej wzrok żeby nie robić
podejrzeń. Może nie zauważy.
-
Jak dojechaliśmy do szpitala to Survey niechcący zauważył te rany i zaproponował,
że skieruje mnie do kogoś kto mi przepisze jakąś maść no i…- urwał. No i
zauważył. Przechylił lekko głowę, a potem spojrzał na mnie.
-
Czy to nie bluza Hendersona?- wskazał palcem.
-
Eeee… tak.- przyznałam.- Zostawił kiedy… rozmawialiśmy… o śledztwie.- spuściłam
głowę.
- O śledztwie?- zmrużył oczy podejrzliwie.- No dobra.- wzruszył ramionami, a
potem się uśmiechnął.- Ok, ale weź coś ze sobą zrób, bo widać ci metkę na
przodzie bluzki. Nie spostrzegłem wcześniej. Cały dzień tak chodzisz?-
wyszczerzył się jeszcze bardziej, a następnie zniknął za drzwiami. Dobrze, że
szybko wyszedł i nie widział jak szybko różowieje na twarzy. Odkleiłam twarz od
lusterka i poszłam się przebrać.* Ciekawe o czym pomyśleliście czytając ten tytuł ;) Co powiecie o "romansie" Larry i Logana? Czy Chris dowie się do czego między nimi doszło ( i do czego też mogło dojść). Za tydzień dowiecie się tego. Do piątku :*
PS Kto jeszcze nie czytał drugiego rozdziału? --> http://ninasimons.blogspot.com/
A przede wszystkim... WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO CARLOS!!!
Wyczuwam bójkę i pojęcie do lasu by pokontemplować w ciszy :) Chris wscieknie się na bank. Mysle, że wszyscy będą oburzeni, jesli się dowiedzą. Bd wytykac Karze jej nieprofesjonalnosc a Lofanowi zarzuca winę i ze w ten sposób chciał przerobić Larre na swoja stronę, by nie wieszyla kolo niego. Zobaczymy jak to tam bd :) juz nie mogę się doczekać. Rozdział wyśmienity ;)
OdpowiedzUsuńNo i z Mandez można się pożegnać. Jak Larra biegła do Kendalla, byłam na początku zdezorientowana co ona robi. Potem się dowiedziałam. Martwi się o Kendalla. A ta scena z Loganem. Uhuhu Larra niewiele brakowało.Jak Chris się dowie to Logana ukatrupi :) Super rozdział.
OdpowiedzUsuńPS Drugi rozdział się pisze. I 100 lat dla Carlosa :)
Z Loganem? Z Loganem? Co to ma być? Nie tego się spodziewałam. Ty! Jesteś! Nikczemna! I tyle w sprawie romansu, nie ważne, Jedziemy dalej.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Kendallowi. Jego siostrę zamordowała jej najlepsza przyjaciółka. Co z tego, że w afekcie. Na jego miejscu oczy bym jej wydrapała. Tylko... Zastanawia mnie, dlaczego Logan własnie teraz zaczął być taki miły... W sensie dla Larry. Śmiało powiem, że do niej nadskakuje. W sensie podrywa. Nie wiem, zatkało mnie po prostu. Ciekawi mnie reakcja Chrisa. Będzie zazdrosny? Rozdział oczywiście świetny. Czekam na nn! Pozdrawiam!
Omg. Cały czas mnie zaskakujesz. Takiej sceny spodziewałam się z Chrisem. Teraz powątpiewam czy oni bd w końcu razem. Po prostu się w głowie nie mieści. To nie w stylu Larry, ale dobrze, że opamiętała się w ostatniej chwili. Kiepska sytuacja byłaby kiedy musiałaby go np. Kiedy odkryłaby, że to on jest drugim sprawcą. Chris bd miał złamane serce, a Logana bardziej znienawidzi. Wyczuwam kilka bliższych spięć. Może faktycznie bd bliżej bójki. Ja też myślałam, że ktoś czegoś dosypał Kendallowi do kubka, bo powiedział, że jest zmęczony, a Carlos kazał mu pić i to było takie podejrzane. Ciekawe czy jeszcze coś mu się stanie. Ostatnia scena z metką z przodu bluzki hehe. Wybrnęła. Rozdział cudny jak zawsze. Jak ty to robisz, że ten blog jest taki wspaniały?
OdpowiedzUsuńJak ja robię, że jest taki wspaniały? Nie powiem, że jestem z niego niezadowolona, ponieważ bym kłamała. Uwielbiam go. Nie wiem jak mi wyszło coś takiego. Pewien spontaniczny pomysł odwiedził moją głowę na taki detektywistyczny blog. Sama bym chciała taki przeczytać, więc może dlatego. A jeśli ktoś zna takiego bloga to może się ze mną nim podzielić. Też lubię rozwiązywać zagadki :)
UsuńZanim skomentuję, to wspomnę, iż żadnej kary ci nie będę wymierzać ;) (wiesz sama o co chodzi ;) ) coś mi się blog chrzani, bo żeby odczytać twój komentarz muszę logować się na blog i go zatwierdzać o.O, tak samo było pod poprzednim postem. Myślałam, że nie napisałaś, a tu proszę loguje się i widzę niezatwierdzony kom od Marli. Ahhhh te dzisiejsze Internety -_-
OdpowiedzUsuńAle przejdźmy do twojego rozdziału :) No nie powiem dziewczyno zaskoczyłaś mnie i to na serio. Na samym początku myślę. Szkoda mi Kendalla. Biedactwo. Ojciec, matka, a teraz siostra. Rozstał sam bidulek :C, no ale to co sie potem wydarzyło, to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wiedziałam, że coś zaiskrzy pomiędzy Loganem, a Marlą, ale żeby aż tak?! O mało co, aby by razem tej nocy się kochali! Jejku! Szczerze? To szkoda, że Marla mu przerwała, jestem ciekawa jakby się wtedy z tego wszystkiego wywinęła ;) Byłoby ciekawiej z nutką małego +18 hahah XD
Dobra, nie gadam więcej, bo sie kompromituje XD
Czekam niecierpliwie na nn :************
Pozdrawiam Stelss :*************
Z tymi komentarzami to może wystarczy w ustawieniach poszperać. Prawie wszystko jest możliwe :) No ale cóż się dziwić. Ja jestem z blogspota, twój blog no niestety nie :D hehe. Fajnie, że zaskakuje. I proszę nie wątpić w komentarz ode mnie. Nie ma opcji żeby się nie pojawił.
UsuńPS Larra, nie Marla. Rozumiem pomyłka. Tyle mnie już jest w tej blogerowni haha :)
Ojjj :/ Wybacz mi tą pomyłkę. Zapomniało mi się :/
UsuńCieszą mnie twoje słowa *-*
A co do komentarzy, znalazłam problem. Chodziło o to, że komentarz będzie czekał na zatwierdzenie przez autora, jeśli czytelnik w komentarzu dodał dwa lub więcej odnośników ;)
Więc oznajmiam, iż sprawa została rozwiązana hehehe ^-^
Pytanie Jamesa naprawdę było irytujące.. Ale coż, natura :d.
OdpowiedzUsuńW końcu Pani Detektyw zauważyła Logana, już myślałam że ten dzień nie nadejdzie :). Stworzyli by fajną parę ^^.
Nie spodziewałam się że Larra, ' dopuści ' do Siebie tak blisko kogokolwiek z tego domu.. Ale życie pisze różne scenariusze,
a ten był naprawdę świetny. Z niecierpliwością czekam na następny.
Opamiętała się, ale stało się, byli ze sobą na tyle blisko, by uznać to za intymne. Ciekawe czy Logan coś do niej czuje czy robi to by odsunąć od siebie podejrzenia???Czekam na cd :) http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ Ciri :)
OdpowiedzUsuń