piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział XX - Wiem kto zabił

To był jednak dobry pomysł żeby dać wszystkim tę godzinę wolności. Layne podwiózł mnie do domu, a sam pojechał do siebie mówiąc, że po mnie przyjedzie. Weszłam do swojego małego mieszkanka. Podlałam biednego kwiatka na parapecie i wparowałam do sypialni z gotowym już planem jakie zabrać rzeczy. Potem Layne zawiózł mnie z powrotem do rezydencji. On wydał się jeszcze szczęśliwszy. Odkąd rano go pocałowałam, chodzi z taką miną jakby chyba sam nie wiedział, że jest taki uśmiechnięty. Z głową w chmurach od rana. Na pogrzebie to się przynajmniej próbował powstrzymywać.
Najbardziej skorzystali na tym Mandez i Maslow. Ciara po wzięciu swoich tabletek, uspokoiła się i wróciła do normalnego życia, a Maslow znormalniał. Nikogo się nie czepiał, nikomu nie dogryzał i się nawet uprzejmie ze mną przywitał. Ciekawe na ile to się utrzyma. Siedziałam właśnie w swoim pokoju kiedy przyszedł do mnie Layne.
- Może pójdziesz ze mną na kawę?- zaproponował.
- Weź, daj sobie spokój.- oparłam się wygodnie na łóżku.- Zawołaj Terence'a. On ci zrobi kawę. Zrobi ci cokolwiek zechcesz.- na te słowa parsknął śmiechem.- Co?
- Zrobi mi cokolwiek zechcę... Skojarzenia mam.- wyszczerzył się. Pozwolił sobie przysiąść na drugim końcu łóżka.- Po tym deszczu zrobiło się duszno. Liznąłbym loda.- oblizał górną wargę.
- Nie wiem czy Terence ci takiego zaserwuje.
- Kto powiedział, że chcę loda od Terence'a?!- po tych słowach zatrzymał wzrok na mnie.
- Co? Co mi się tak przyglądasz?
- Nie nic.- pokręcił głową i odwrócił wzrok powtrzymując się od tego co miał zamiar powiedzieć. Może to i dobrze.- Ale... gdybyś miała swoją własną lodziarnię, byłbym jej stałym klientem.
- Czy mam się doszukiwać w tym podtekstów?- już rozszyfrowałam jego tok myślenia.
- Myśl co chcesz, lodowa księżniczko.
- Nie mów tak do mnie!- warknęłam podnosząc się.
- Nie ma problemu, lodowa księżniczko!- wyszczerzył się.
- Wypierniczaj stąd!- pokazałam mu drzwi.
- No dobra już...- podniósł się ociężale.- Skąd ten bulwers. Do zobaczyska, lodowa księżniczko.- zamknął za sobą szybko drzwi, aby nie oberwać poduszką, którą już dla niego przygotowałam. On czasem zachowuje się jak dziecko.

To już tydzień odkąd prowadzimy tę sprawę, a tyle już zdążyło się wydarzyć. Czas w końcu na coś wpaść. Trzeba zrobić burzę mózgów. Poszłam z Chrisem do biblioteki. Jak zawsze przesiadywał tam Maslow. Zazwyczaj, jak się już okazało, czytał książki psychologiczne i jeden chwyt wykorzystał na Kendallu. Wertował strony popijając mocną kawę w międzyczasie albo siedział z nosem w laptopie. Tym razem znów nad czymś pracował. Jednak widząc nas, podniósł się zawijając swój sprzęt i bez słowa opuścił pomieszczenie. Gdyby nie ten pogrzeb to ten dzień trzeba by było czymś uczcić.
- Ahh Chris…
- Tak, Larcia?- uśmiechnął się.
- Tak, ciesz się tym póki możesz.- westchnęłam.- A teraz na poważnie. Trzeba zająć się tym po co tu jesteśmy. Nie uważasz, że się trochę ostatnio rozleniwiliśmy? Musimy wziąć się w garść, więc zepnij tyłek i swój mózg.
- Zacznijmy więc od ustalenia głównej rzeczy. Motywu…- zaczął.- Tajemniczy X działa według określonego planu. Domniemywam, może i ty też tak sądzisz, że niestety Kendalla trzeba chronić. Ktoś może na niego już polować.
- Przecież on o tym wie, ale chyba zbytnio już mu na tym nie zależy. Jednak nie mogę pozwolić żeby zabito kolejną osobę, bo to już będzie ponad mojej siły.- poprawiłam włosy.
- No to na sam początek możemy sobie odpuścić Schmidt’a.- stwierdził.- Nie sądzę żeby zabił własną matkę i siostrę po tym co się stało.
- No chyba, że jest psychicznie chory, a tacy są zdolni do wszystkiego.- dodałam uwagę od siebie.
- On raczej nie jest chory psychicznie tylko zagubiony. Ale po co miałby to robić? Z zemsty za stare lata? Za to, że nie wsparły go kiedy ojciec wyrzucał go z domu? To słabe. Ja tego nie kupuję. Musiałby być cholernie psychiczny żeby to zrobić z takiego powodu.- wybronił go mój partner.
- Zakumplowałeś się z nim, co?
- Tak jak ty z Hendersonem. Mi ten szczur ciągle się z nim kojarzy.
- To była mysz polna.- poprawiłam go.
- I kota utopił w studni… biedaka tam zagonił. Nie mówiłem ci? Ale fakt, mniejsza o biedne zwierzęta. Nie lubię go już tak bardzo jak na początku, ale jest jednak w nim coś dziwnego. A ty co uważasz?
- Hmm… On, wydaje mi się, jest po prostu słabego charakteru. Gdyby może nie był taki łatwowierny i uległy to nie dałby się wciągnąć w spisek Maslow’a.
- Ale skoro to przyjaciel rodziny to jednak działał za ich plecami. Być może się bał straty posady, ale gdyby był wierny oraz lojalny od samego początku, od razu by się zwolnił. Myślę, że nie można go absolutnie wykluczyć. Może Henderson chce, aby Maslow przejął dom, bo gdyby go potem zabił, miałby w posiadaniu i dom i firmę. Działa z cierpliwością. Wykorzystuje innych. Ciebie również.
- Mnie?- zdziwiłam się.
- Jeszcze chwila, a zacznie mydlić ci oczy. Zobaczysz. No i proszę cię. Alibi z niedźwiedziem to jakaś brednia. Chciałem zapytać o to Schmidt'a, ale po pogrzebie nie było okazji. Cóż za zbieg okoliczności, że akurat wtedy poszedł do tego lasu. Chciał się pogodzić z Kendallem, a potem wyrwał się za płot do gąszczu żeby sobie pokontemplować wśród przyrody? A ogrodu to nie ma? Nie uważasz tego za podejrzane?
- A może i masz rację…- zgarbiłam się.- No bo po co miałby iść do tego lasu. Wezmę to pod uwagę. Jednak lecimy dalej. Najlepsza przyjaciółka Amandy, Ciara Mandez.
- Szczerze? Nic na nią nie mam, tak samo jak na Dorę Martinez, która nic nie mówi wiadomo czemu. Po co oddana gosposia miałaby to zrobić? Wracając do tej modelki… Masz może jakiś motyw dlaczego mogłaby to zrobić?
- Myślałam nad tym nie raz. Nawet wcieliłam się w nią raz i zadawałam sobie pytanie dlaczego mogłabym je zabić. Może się mocno o coś pokłóciły, ale wtedy byśmy coś zauważyli. Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Ona po prostu jest dziwna. Kuleje i ciągle bierze proszki.
- Prawie jak Doktor House.- zażartował Layne, a ja się uśmiechnęłam.
- Daj jej więcej IQ to możesz ją wtedy porównywać.- w tym momencie Mandez i Logan weszli do biblioteki.- O wilku mowa.- powiedziałam szeptem do niego.
- Witam ponownie.- powiedział Logan do nas.- Przeszkadzamy?
- Tak.- odpowiedział Chris.- Pracujemy.
- Oj, nie chcemy przeszkadzać.- odrzekła Mandez.
- A jak się Pani czuje? Lepiej?- spytałam.
- Tak, dziękuję. Dziękuję za tą godzinę. Wykupiłam więcej na wszelki wypadek.
- Nadal uważam, że leki na uspokojenie nie są ci potrzebne.- wtrącił Logan.- Jeszcze sobie nimi zaszkodzisz.
- Już ci mówiłam. Dobra, nie przeszkadzajmy Państwu w pracy.- Mandez pokuśtykała do wyjścia, a Logan otworzył jej jeszcze drzwi. Tak się zagapiłam na nią, że Layne musiał mi pomachać ręką przed oczyma.
- Ziemia do Larci!
- To na czym my skończyliśmy?- spytałam nieogarnięta.
- Doktor House.- przypomniał.
- Aaa… ale my jesteśmy źli. Nie żartujmy sobie z ludzi tylko pracujmy. A Maslow?
- Garniak to zupełnie inna bajka. Dla niego potrzebne odrębne śledztwo, bo kto go ogarnie?- rozłożył ręce.- Po pierwsze, facet ma dwie osobowości. Z tej gorszej już nam się zaprezentował. Po drugie, to człowiek sukcesu i biznesu, człowiek zdobywca. Gra po to żeby wygrać. Po trupach do celu. O tej rodzinie podajże wiedział więcej niż sam Schmidt kiedy tu przyjechał. Wiedział o chorobie Pana Schmidt’a, o problemach finansowych. Wolał zadurzyć dom niż stracić firmę. Po trzecie, nie zdziwię się jeśli to on jest tym X, ale niestety nie zdziwię się kiedy się okaże, że on nim nie jest.
- No może za mocno się go uczepiliśmy od samego początku. Widziałam go jaki jest gdy przyszła ta Halston. Zupełnie inny człowiek…
- A kto mówił, że nawet dobry i sympatyczny Maslow mógł to zrobić? Ty.- wskazał na mnie palcem.- On przecież ma konkretny plan, którego być może się trzyma. Firma przejęta, został jeszcze dom, ale musiałby wykończyć Kendalla, bo ten jednak zrezygnował i nie chce oddać mu domu.
- Ale jak to jest w ogóle możliwe? Kto normalnie mógłby przejąć dom gdyby zabito wszystkich z rodziny Schmidt? No bo przecież nie James…
- Przypominam, że dom jest zadurzony na firmę, którą ma Maslow. On jest cwany, opracuje taki plan żeby wyszło na niego. Niestety i tak się da. A kasy mu nie brakuje.
- No chyba, że tak. Jeszcze nad nim pomyślimy. Mnie jednak wiesz kto niepokoi? Pena.
- A myślałem, że Kayden.- wtrącił.
- Dlaczego on? Masz coś na niego?
- No nie mam, ale on mi się wydaje jakiś dziwny. Fakt. Dla mnie też wydaje się dobrym człowiekiem, ale teraz każdy jest podejrzany. Amanda została zamordowana po tym jak ich związek wyszedł na jaw, a potem Kendall zrobił jazdę, że nie pozwoli im być razem.
- I zabił Amandę żeby dać mu nauczkę? Serio? To nie ma sensu. W ogóle wątpię żeby ktoś ze służby mógłby to zrobić. W dodatku Kayden jest wdzięczny tej rodzinie za pracę i wszystko. Gdybym ja pracowała w tym domu, nie byłoby w moim interesie zabijanie tam szefa czy szefowej. Nawet już Brown’a nie podejrzewam, choć ta akcja z nożem śniła mi się raz w nocy.- takie było przynajmniej moje zdanie. Nie wiem co na to Layne.
- A dlaczego Pena?- przypomniał.
- Coś mi się wydaje, że to lepszy strateg niż na takiego wygląda. Powiedział, że ktoś mu ukradł album, a potem nagle się znajduje. To jest dziwne. I ta fotografia, którą znalazłeś.
- Może faktycznie ktoś mu ukradł ten album i wziął to zdjęcie. Miał je przy sobie kiedy zabijał Amandę i wypadło kiedy X wychodził przez okno. I ktoś w ten sposób chce go w to wrobić, bo wie, że Carlos może miał to za złe Amandzie. Ale opcji, że to upozorował, ale coś mu nie wyszło też nie wykluczam.
- No to podsumowując… kto ma motyw?
- Pewny motyw może mieć Maslow i Pena.- wyczytał ze swojego notatnika, w którym wszystko miał.- Wahamy się z Hendersonem, być może i z Sullivanem, ale w służbę wątpimy. A motyw bliski zeru ma Schmidt, Mandez… no cała reszta.
- Wychodzi jakby po równo.- wywnioskowałam.- Jakaś masakra. Ale tym też nie możemy się sugerować.
- Mamy wszystko to co jest nie tak…- oparł głowę o oparcie zamykając oczy.
- Pokontemplujmy w ciszy. Masz rację.- zrobiłam tak jak on. Zamknęłam oczy i oparłam się wygodnie. Kiedy tak przypominałam sobie motywy i brak motywów wszystkich domowników, po mojej głowie śmigały obrazy. Jakby wspomnienia z tego domu. Taka retrospekcja, nawet bym powiedziała. Cofnęłam się pamięcią nawet do pierwszego dnia tutaj kiedy mieliśmy przesłuchiwać każdego w gabinecie. Każdy wchodził i wychodził tymi drzwiami. Te kilka dni przewijały się w mojej głowie w zawrotnym tempie i nagle obraz zatrzymał się na jednym wspomnieniu. Otworzyłam szybko oczy i wzięłam głęboki wdech.
- Layne!- wrzasnęłam podnosząc się z fotela.
- C-co?!- podskoczył przestraszony. Wstał kiedy widział mnie na nogach, a ja uśmiechnęłam się.
- Chris! Wiem kto zabił! Wiem kto mógł to zrobić!- potrząsnęłam nim.
- Kto? Jesteś pewna? A jak na to wpadłaś?- zasypał mnie pytaniami.
- Odpowiedź mieliśmy cały czas pod nosem!- podskoczyłam w miejscu.- Zawołaj Kendalla. Będę chyba też potrzebowała pomocy z zewnątrz. Udasz się tam, dobrze?
- Larra! Weź się uspokój i powiedz mi wreszcie!
- Mordercą jest…







* No dalej. Teraz jest czas, aby wkurzyć się na mnie z powodu urwania w  takim momencie.  Patrzcie na to z pozytywnej strony. Za tydzień dowiecie się kto jest tym mordercą ;) Ci co nie zagłosowali, przypominam o ankiecie. Jest już 21 głosów. A czy gdy ładnie poproszę to będzie ich więcej? :*
Jak myślicie? Kogo Larra miała na myśli? To na tyle co chcę przekazać. Do piątku :*

PS Zapomniałabym... w ankiecie jest opcja "ktoś inny". Nie chciałam żeby ankieta ciągnęła się w nieskonczoności, więc tak to wymyśliłam. Pod tą opcją może kryć się Amanda, Państwo Schmidt, Halston Sage czy ktokolwiek inny kto się napotka w opowieści. Tak dawno chciałam o tym napisać i ciągle zapominam.


9 komentarzy:

  1. Nie no! Serio? W takim momencie? Jesteś złaaaa ;p Uff... już mi trochę lepiej.
    Kiedy czytałam pierwszy akapit miałam uśmiech na twarz. Wiem skąd inspiracja hehe. Ty dobrze wiesz :)
    Ta burza mózgów się przydała dla odświeżenia info. Trochę to pomaga poukładać sb to w głowie.
    Obstawiać mogę, ale nie jestem pewna, ale obstawiam na Logana. Nie chce mi się tłumaczyć czemu. Rozdział bomba i ładne profilowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Larra lodowa księżniczka nie da Laynowi loda :) Boże...co ja piszę. Jeszcze mi się utrzymuje stan z tej nocy huehue. Spodziewałam się, że jeśli oni dowiedzą się kto jest mordercą to tego nie napiszesz, ale i tak buuuu dla ciebie :p A może taka mała podpowiedź? Czy to facet czy kobieta? I wgl jakoś szybko to zleciało wszystko. Jeśli morderce ujawnią w 21 a wiem ile bd rozdziałów to co dalej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety nie mogę ci pomóc. Musisz sama do tego dojść. A to, że morderce ujawnią za tydzień, nie oznacza, że to już koniec mimo to, że pisałam, że to sezonowy blog. Mogę wyznać, że rozdziałów bd 37, ale to wiesz. A teraz każdy ;)

      Usuń
  3. Jak tak mogłaś, jak tak mogłaś skończyć, trzymasz ludzi w napięciu :). Ale dobra, poczekam. Lodowa Księżniczka :). Świetne to było, początek jak
    najbardziej wesoły ;). Po przemyśleniach Larry już się zgubiłam, kto mógł zabić. Ale mogę się tylko domyślać. Czekam na ciąg dalszy :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzisz? Jeden caus... A tak cieszy. Po tych wczorajszych komentarzach pod notką sama mam erotyczne skojarzenia, ale jakby mnie do tego popychałaś. W jednym się zgadzam. Zachowywali się jak dzieci. Oboje! Podobało mi się zdrobnienie. Larcia, Larcia, Larcia. Potem czytałam sobie spokojnie. Analiza za analizą, Zdanie po zdaniu... Słowo za słowem. Ale urwać w pół zdania? Ja się zemszczę na Tobie, zobaczysz. Tylko czemu kazała wołać Kendalla? Pojęcia nie mam. No cóż. Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Marta, Marta, Marta :D Przepraszam, że zmuszam Cię do erotycznych skojarzeń hehe. żartuję. Zupełnie nie czuję się winna :P Zboczeńców im więcej tym lepiej. Ale ok. Tej groźby mogę się bać, bo czuję, że to się na mnie odbiję. Też podejrzewałam, że wspomnisz o tym, że tak urwałam.
      A Kendalla wołają, ponieważ jest Panem Domu. Kendall przy każdych zebraniach jest proszony, aby zebrał wszystkich w jedno miejsce :) Ja również pozdrawiam.

      Usuń
    2. Bój się bój... W czwartek wspomnisz moje słowa.

      Usuń
  5. Ja pierdolę co Ty ze mną wyprawiasz ?! Jestem obrażona, ale rozdział musiałam przeczytać. Larra lodowa księżniczka, która nie daje lodów. Nie fajne. My na tym świecie śmiejemy się tylko z dowcipów z pod tekstem seksualnym. Może zostanę filozofem ? Mniejsza z tym rozdział zajebisty. Czekam na następny i analizuję wszystkie zdarzenia które doprowadzą mnie do odpowiedzi o mordercy.
    Całuski :* <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Larcia- lodowa księżniczka... Layne, twa głupota nie zna granic :D Zabiję Cię za tą końcówkę. Lubię, kiey kończysz w ważnych momentach, bo jest napięcie i wgl, ale to już przesada nawet na Cb. Rozdział świetny. Skojarzenia, burza mózgów, podejrzenia i potem boom. Ciekawe kto bd sprawcą. Ciekawe czy trafiłem (miałem kilku kandydatów). Kur*a, ta twoja ankieta, jest jak totolotek :)

    OdpowiedzUsuń