piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział XXI - Zagadka rozwiązana?

Wpadłam na rozwiązanie tej zagadki. Tak jak nie przychodziło mi to do tej pory, tak nagle teraz dostałam olśnienia. Niespodziewanie, z zaskoczenia. Samo z siebie. Ta cała obrazkowa retrospekcja natchnęła mnie do tego. Pomysł zleciał mi jak manna z nieba. Jak ja mogłam wcześniej tego nie dostrzec? Jak mogłam być aż tak ślepa? Wysłałam Layne’a w jedno miejsce. Będę potrzebowałam pomocy. Mam nadzieję, że przyprowadzi tu tego człowieka. Schmidt wszedł do biblioteki.
- Miałem się zjawić.- powiedział ponuro.- Co się stało?
- Robię zebranie. Niech Pan przyprowadzi domowników, ale bez służby. Nie będzie nam potrzebna.
- No dobrze…- odwrócił się na pięcie, a pięć minut później wszyscy już zajęli swoje pozycje. Pena, Logan i Mandez usadowili się na sofie. Maslow i Schmidt na fotelach z daleka od siebie.
- Znów coś Pani wymyśliła?- spytał Maslow.
- A się Pan jeszcze zdziwi, Panie Maslow.- uśmiechnęłam się ironicznie. Już miałam zaczynać kiedy otworzyły się szeroko drzwi od biblioteki. Stanął w nich Kayden.
- Dlaczego mi nikt nie powiedział, że jest zebranie?
- Bo Pana już ta sprawa nie dotyczy.- wyjaśniłam po krótce.
- Jak to nie dotyczy? Jak to nie dotyczy?- oburzył się.- Amanda była moją miłością, a Pani mówi, że mnie to nie dotyczy?
- No dobrze. To niech Pan usiądzie jeśli chce w tym uczestniczyć.- zasugerowałam. Tak też zrobił. Mandez utkwiła w nim wzrok.
- A nie będzie Pana Layne’a?- rozejrzał się Schmidt.
- Dojdzie do nas w swoim czasie.- odpowiedziałam.- Na razie sama sobie poradzę.
- Naprawdę muszę akurat teraz tu siedzieć?- niecierpliwił się Maslow.
- Tak…- podeszłam do jego fotela i stanęłam za nim.- Ponieważ wśród nas jest morderca, a ja wiem kim on jest.- w tym momencie wszyscy jak jeden mąż pobledli na twarzy rozglądając się po minach reszty domowników. Każdy w każdym próbował doczytać się kto jest X. Schmidt to nawet zaczął się trząść wiedząc, że tak blisko niego siedzi osoba, która zabiła jego rodzinę. Była taka cisza, że słyszałam oddech Maslow’a przed sobą.
- Pani Lawson, proszę w końcu coś powiedzieć.- poprosił Schmidt.
- Tak.- wyprostowałam się i zaczęłam chodzić w kółko moich podejrzanych.- Jak Państwo wiedzą prowadzę śledztwo zabójstwa Pani Schmidt oraz Pani Amandy. Pomyślałam, że rozwiążę tę sprawę, nie zaczynając od początku tylko od końca i faktycznie udało się. Panie Maslow…- zaczęłam.
- To ty!- podniósł się Schmidt.
- Nie, nie, nie!- zatrzymałam go.- Proszę się uspokoić. Chciałam tylko nawiązać.- usiadł bez słowa mrożąc szatyna spojrzeniem, ale ten nic sobie z tego nie robił. Zwróciłam się do niego.- Panie Maslow… od samego początku był Pan na liście podejrzanych. Budził Pan wiele wątpliwości, a Pana tajemniczość tylko bardziej szkodziła. W tym pomieszczeniu jest Pan człowiekiem, który miał największy powód żeby to zrobić, ale jednak to nie był Pan, Panie Maslow.- znów zatrzymałam się przy nim.
- No mówiłem, że to nie ja. Ale kto chciał mi wierzyć?- rozłożył ręce patrząc się triumfalnie na Schmidt’a.
- Domu i tak tobie nie oddam.- dodał blondyn.
- Ty jeszcze sam o tym nie wiesz, że to zrobisz.- wywrócił oczy.- Ja zawsze dostaję to co chcę.- odwrócił głowę żeby na mnie spojrzeć.- To mogę już wyjść?
- Nie. Niech Pan siedzi i się najlepiej już nie odzywa!- ostrzegłam go. Ten burknął coś pod nosem.- Jedźmy dalej… Panie Pena…- znów zaczęłam powolnie krążyć co działało to na każdego inaczej.- Był Pan nieszczęśliwie zakochany w Pani Amandzie i miał motyw żeby ją zabić. W dodatku znaleziono Pańskie zdjęcie niedaleko miejsca przestępstwa.
- Mówiłem już, że ktoś mi ukradł ten album!
- Jakie zdjęcie?- wciął się Sullivan. Miałam je przy sobie, więc pozwoliłam mu zobaczyć. Ogrodnik wziął je do ręki i oglądał z opuszczoną dolną wargą. Następnie spojrzał na Penę.- Po co Pan to robił?
- Bo lubie!- zrobił głupią minę. Kayden jeszcze raz spojrzał na mnie to na niego. Zamyślił się na chwilę.
- A czy… Czy mogę je wziąć? Na pamiątkę?- spytał niepewnie.
- Po pierwsze, Panie Sullivan to dowód w sprawie, a po drugie nie mogę decydować za właściciela zdjęcia.
- Dam tobie potem inne zdjęcie.- odrzekł Pena, a Sullivan leciutko uniósł kąciki ust.
- Powróćmy może do sprawy.-zasugerował sucho Schmidt.
- No dobrze… Myślę, że Logan ma nam coś do powiedzenia.- wszyscy przyjrzeli mu się podejrzanie, a najbardziej Kendall. Nadal byli ze sobą skłóceni. Schmidt szybciej wybaczył Sullivanowi niż jemu.
- J-ja? Nie wydaje mi się żebym miał coś do powiedzenia. Wszystko już powiedziałem…- wymruczał przestraszony. Maslow posłał mu groźne spojrzenie. Szybko wyłapałam tą więź.
- Co tu się dzieje do jasnej cholery?- nie wytrzymała Mandez.
- No ja też bym chciał to wiedzieć.- dopowiedział Schmidt.
- Na pewno nic ze mną związanego.- Logan przyłożył rękę do szyi.- Ja naprawdę nie zabiłem Amandy! I nikt nie kazał mi tego zrobić!
- Co znaczy kazał?- uniósł się Schmidt.- Maslow kazał ci to zrobić?!
- Nie!- walnął pięścią o ramię fotela. W końcu wykazał się jakimś odważnym ruchem.- Ja naprawdę tego nie zrobiłem.- spojrzał na mnie.- To nie moja wina, że moje alibi jest na poziomie wyobraźni przedszkolaka! Pewnie się zastanawiasz po co niby miałbym chodzić do tego lasu… Maslow kazał mi tam iść. Powiedział, że się tam spotkamy, bo mamy sobie do wyjaśnienia kilka spraw i nie chciał żeby ktokolwiek to słyszał czy widział. A ja się głupi znów dałem podejść. Pamiętacie jak mówił, że mnie chce zniszczyć za to, że odszedłem? On dobrze wiedział, że w lesie jest niedźwiedź. A jednak twój ojciec, Kendall, nie wybił wszystkich. James bardzo się zdziwił kiedy wróciłem do domu żywy!
- Co za farmazony opowiadasz?!- wywrócił oczami Maslow poprawiając mankiet. A ja mimowolnie spojrzałam na Mandez, która znów zaczęła świrować. Oderwała wzrok od Sullivana i skierowała wzrok gdzieś na ścianę.
- Dobrze się Pani czuje?- spytałam z udawaną grzecznością.
- Tak, tak, tak.- pokiwała szybko głową.- Po prostu…
- A może potrzebuje Pani tego?- wyjęłam z kieszeni małą buteleczkę.
- Skąd Pani to ma? Grzebała Pani w moich rzeczach?!- oburzyła się.
- Nie. Ta fiolka akurat jest pusta. Znalazłam ją w koszu na śmieci. Wyrzucałam papiery i jakoś tak moje oczy to znalazły. Hmm… skomplikowana nazwa jak na zwykłe leki na uspokojenie. Ma Pani podwyższone często nadciśnienie, prawda?
- Dlatego ich potrzebuje!
- A ja myślę, że to nie są zwykłe leki, Pani Mandez.
- A co Panią obchodzi mój stan zdrowia?- ścisnęła ręce w pięści. W tej chwili do biblioteki wszedł Layne. Kiedy natrafiliśmy na siebie spojrzeniami, podniósł kciuk do góry dając znać, że się udało.
- Już jestem.- oznajmił.
- W samą porę.- powiedziałam.
- Ktoś w końcu wytłumaczy mi o co tu chodzi?- spytał Schmidt.
- Tak.- kiwnęłam głową.- Otóż Pani Mandez ukrywa przed nami mały sekret…
- Ha ha ha.- zaśmiała się ironicznie.- To jest śmieszne. No bo niby co miałabym ukrywać?
- To nie są zwykłe proszki, Pani Mandez.- założył ręce Layne.
- Chris, przyprowadź go tutaj do nas.- poprosiłam.
- Doktorze Survey!- zawołał Layne, a Ciara słysząc to nazwisko wybałuszyła oczy i skierowała je na drzwi, które po sekundzie się otworzyły. Mężczyzna po pięćdziesiątce, w siwych włosach oraz okularami na nosie wszedł do środka. Modelka zaczęła kręcić głową z niedowierzania.
- Dzień dobry wszystkim.- przywitał się grubym głosem.
- Nie, nie, nie!- podniosła się Mandez.- Nie może Pan im nic powiedzieć. Wiąże Pana tajemnica lekarska. Ja Pana zaskarżę!
- Pan nie przyszedł nam nic zdradzać tylko pomóc, ponieważ nie było jasnych informacji w dostępnych źródłach.- wyjaśniłam. Podałam mężczyźnie fiolkę.- Panie Doktorze, co to są za leki?- przejął to ode mnie.
- To są silne leki przeciwpsychotyczne.- wyjaśnił.
- Jest Pani chora psychicznie?- spytał Maslow.
- Proszę nie przerywać.- odezwał się Layne.
- Panie Doktorze. Jakie zadanie mają te leki?
- Przecież to jest niedorzeczne!- przerwała nam zdenerwowana Mandez. Wypieki wyskoczyły jej na policzkach.- Na jedno wychodzi! Niech Pan tego nie mówi. Nie może Pan!
- Niestety mogę.- powiedział.- Ten Pan…- wskazał na Layne’a.- Przyjechał do naszego szpitala z prośbą o konsultacje do śledztwa. W drodze dopiero wyszło, że byłaś moją pacjentką. Nie łamię przysięgi lekarskiej mówiąc o tych proszkach. Każdy może o to zapytać. Te tabletki leczą farmakologicznie chorych na zaburzenia afektywne dwubiegunowe zwane również potocznie chorobą maniakalno-depresyjną. To wszystko co mogę powiedzieć.
- Nie…- załzawiły jej się oczy.- To wszystko nie tak!
- Proszę się przyznać.- powiedziałam.- Skończyły się Pani wtedy leki i choroba się nasiliła. Nie była Pani sobą, każdy to wiedział jak Pani się zachowywała, ale nikt wtedy nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest Pani chora. Wystarczyło kilka dni żeby straciła Pani kontrolę nad sobą. Tylko dlaczego Pani zabiła najlepszą przyjaciółkę?- domyślałam się motywu, ale chciałam usłyszeć potwierdzenia.
- Moja choroba nie ma z tym nic wspólnego!- pokuśtykała do wyjścia. Layne ją zatrzymał.
- I właśnie to Panią zdradziło najbardziej. Kulawa noga.- wskazałam palcem.
- Ale przecież spadła ze schodów. – podrapał się po głowie Pena.
- Tak, spadła. Jednak dochodziła do siebie. Ale czy ktoś zauważył, że na początku kulała na prawą nogę, a teraz kuleje na lewą? To Pani ją zabiła i uszkodziła sobie drugą nogę skacząc wtedy z okna. Zabiła ją Pani pod wpływem emocji związanych z brakiem przyjmowanych leków przeciwpsychotycznych. A to zdjęcie pozwoliło mi odnaleźć motyw, Pani Mandez. Z zazdrości ludzie robią głupie rzeczy…
- No dobrze! To prawda! Zabiłam ją! Ja ukradłam album Carlosa i przywłaszczyłam sobie zdjęcie! Wtedy upewniłam się, że oni są razem. Bo ja cię kocham Kayden. To ze mną powinieneś był być, a nie z nią! To ja cię bardziej kochałam tylko ty nie chciałeś tego dostrzec. Zagadywałam, podchodziłam wiele razy, ale ty byłeś nią zaślepiony. Normalnie się kontrolowałam, ale gdy zabrakło mi lekarstw, wpadłam w szał. To było silniejsze ode mnie.- rozpłakała się.- Czasami się cieszę, że jej już nie ma, ale też i żałuję tego co zrobiłam.
- A gdzie jest nóż?- dopytałam.
- Zakopałam go w grządce.- pociągnęła nosem.
- Wariatka…- westchnął Maslow.
- Jak mogłaś zabić najlepszą przyjaciółkę?- wydarł się Sullivan.- Nie chcę cię znać…
- J-a nie c-chciałam.- zrobiła się cała czerwona na twarzy od płaczu. Spojrzałam na Schmidt’a. Siedział tępo patrząc się przed siebie z rozwartymi wargami. Nawet nie drgnął. Po chwili oprzytomniał i powstał. Podszedł do niej i spojrzał jej prosto w oczy.
- Nie spodziewałem się tego po tobie… szmato!- uderzył ją w twarz.
- Kednall!- Chris zabrał go na bok, a Ciara złapała się za policzek i godnie przyjęła ten cios.
- Wywłoko!- wrzasnął do niej blondyn.- Żeby cię nafaszerowali czymś w tym psychiatryku i zgniła tam!- cały się trząsł. Layne objął go żeby nie mógł się na nią rzucić.
-  Jak na to wpadłaś?-spytał Logan.
- To skomplikowane.- wyminęłam odpowiedź, ponieważ nie chciało mi się tego tłumaczyć.
- Zaraz tu będzie policja.- spojrzał na zegarek Layne.
- No to wspaniale!- wstał uradowany Maslow.- Zagadka rozwiązana. Możemy się pakować i wracać do swoich domów.
- Nie tak szybko, Panie Maslow.- założyłam ręce.- Pani Mandez, owszem, zabiła Panią Amandę, ale nie zabiła Pani Schmidt. Znów wszyscy stają się podejrzani. Zagadka rozwiązana? Może i jedna. Została jeszcze druga. To jeszcze nie koniec...







* Kto stawiał na Mandez, daje znać w komentarzu ( tylko 2 głosy w ankiecie huehue) :) No i morderców jest dwóch? Czy spodziewaliście się tego? Liczę na Wasze komentarze. Do kolejnego piątku :*


9 komentarzy:

  1. O jaaaa, nie spodziewałam się, że Ciara zabiła Amandę. A w dodatku jest drugi morderca. To jeszcze nie koniec. Z drugiej strony teraz jak o tym myślę to faktycznie coś w tym jest. Pamiętam jak Chris patrzył na Ciarę i Kaydena to stwierdził, że już lepiej chodził, a potem znów zaczęła kuleć. Nie mylę się? Mandez chciała z nią porozmawiać o tym, że ukrywała przed nią, że Amanda jest z Kaydenem. Może też jej powiedziała, że go kocha i straciła kontrolę nad sobą przez to, że nie wzięła leków. Ajaj jestem zaskoczona i zdezorientowana, bo nie wiem teraz kto jest drugim mordercą. Jedno wiem. Znakomity rozdział :-)
    Nie, nie jestem nową czytelniczką. Może zauważyłaś, stara Beti96 zaszalała, ale miała powód. Objawiła mi się wizja. Może to zabrzmi jak zaręczyny, ale mam pytanie. Czy nie chcesz wspótworzyć ze mną bloga? Z tej blogerowni ciebie znam najlepiej i nie widzę lepszego kandydata od ciebie. Zastanów się nad tą propozycją :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany. Zaskoczyłaś mnie tym. Nie spodziewałam się. Rany... to bardzo miłe tylko nie wiem czy to udźwignę. Moje trzy blogi i jeszcze twój. A wiesz, że ja tylko w btrowych gustuję. Musisz mi napisać na czym to moje współtwórstwo by polegało to pogadamy :)
      Jeśli chodzi o rozdział to masz rację z tym co Chris powiedział. Nie wiem czy jest sens opowiadanie jak krok po kroku wyglądało to zabójstwo. Chyba, że ktoś chce to niech na własne życzenie poprosi a ja odpiszę :)

      Usuń
    2. Jest miejsce dla btr w moim blogu, nie martw się :) to nie dużo roboty, ale potrzebuję pomocy przy pierwszych krokach. Na priv ci o wszystkim napisze. Bd o 14?

      Usuń
  2. Na początku przypomniał mi się odcinek "Serce Pisarza", ale tam Zawada kazał zebrać dosłownie wszystkich. Analizował wszystkich podobnie jak Larra. Tylko tam okazało się, że zamordowany wiedział, że umiera i tylko przyśpieszył swoją śmierć, a gosposię poprosił, żeby potem pozacierała ślady. I właśnie zdaję sobie sprawę, jakiego świra musiałam mieć na punkcie tego serialu, skoro do tej pory pamiętam tytuł.
    Zaskoczyłaś mnie tymi tabletkami? Z tego, co mówił Lekarz, to jakaś odmiana psychotropów. Może nie, ale coś koło tego. Zastosowałaś bardzo fajny zbieg okoliczności. Ten sam lekarz? Łał... jak dla mnie nie musisz tego pisać krok po kroku. Chyba, że samą potyczkę, bo dalej wszystko jestem w stanie sobie to wyobrazić. Ale to tylko Amanda. I teraz już wiem, dlaczego tak mało osób ją podejrzewało. Choroba psychiczna. O tym nikt nie wiedział, a jakby nie było, to trochę oddala podejrzenia. Znaczy, niewiedza, a wiadomo, że tak, albo podobnie chorzy ludzie robią różne rzeczy bez przyczyny.
    Poza tym, jak przeczytałam, że "to jeszcze nie koniec", zaczęłam kogoś podejrzewać. Kogoś, kto jest nieobecny. Jakoś nie widzi mi się, żeby ktoś z tu obecnych... Ale pewnie znowu się mylę. Jak zwykle.
    Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. No fakt. Nikt nie podejrzewałby ją za tę chorobę psychiczną. Ale ostatnio faktycznie świrowała. Wiemy za to, że bezsensowne alibi Logana z niedźwiedziem były raczej prawdziwe. James znowu się popisał. Ciekawe czy ich konflikt się jeszcze załagodzi czy dojdzie do kolejnego wypadku. Dałaś Mandez idealną chorobę. Jeju...razem z Kendem miała najmniej głosów. Może Kendall też jest mordercą skoro nikt go prawie nie podejrzewa? Zajefajny rozdział. Wciągnęło mnie to :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wpadłabym na to że Ciara mogła zabić.. Stawiałam na kogoś innego, ale to było ciekawe. W końcu chociaż jakiś plus i jedna zagadka rozwiązana ;). Zastanawia mnie drugi Morderca... ;D. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy ! ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. HA HA HA ! Nikt nie wpadł na to, że to Ciara, tylko JA! Tzn. nie tylko ja, bo w ankiecie są 2 głosy, ale nikt po za mną się jeszcze nie pochwalił. Chyba, że ten ktoś nie lubi się chwalić. A ja się pochwaliłem i dobrze mi z tym. Niech wszyscy wiedzą, że znakomity ze mnie detektyw ! :D
    Zapewne drugiego mordercy nie trafiłem, no ale cóż, czas pokaże :)
    Znakomity rozdział. Przez cały czas, gdy go czytałem, czułem jak rośnie we mnie napięcie. I reakcja Kendalla... POEZJA :) Kocham to ! Do piąteczku ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj nie jestem dobra w zagadkach kryminalnych :) I okazuje się, że jest dwoje morderców, ciekawe czy są ze sobą w zmowie??? No i na szczęście faceci z BTR są wolni od podejrzeń, chociaż??? Pozdrawiam i czekam na cd :) Ciri

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja się zaraz wku***ę, wybacz mi za napad złości, ale jestem przekonana w 100% że zostawiałam tutaj rozdział! Grrrrr -_- denerwuje mnie ten laptop, najwyższy czas, aby coś z nim zrobić!
    A co do rozdziału. To już myślałam, że wszystko jasne, a tu się okazuje, że jeszcze nie!
    Ciara zabiła Amandę?! Oszz to kobieta ... nieodwzajemniona miłość ja skłoniła. No cóż. Tak, też bywa, ale co przez to sie stało? Nie dość, że brat załamany, nie wspominając o Kaydenie, ale i też biedny Carlos, który również podkochiwał się bez wzajemności :C
    I teraz ostania zagadka. Kto zabiła panią Schmidt??
    Czekam niecierpliwie na nn :*********
    Pozdrawiam Stelss :************

    OdpowiedzUsuń