środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział IV – Przesłuchanie drugie – Logan i James

Sprawa wydała się bardziej zawikłana niż sądziłam. Nie dość, że ktoś wbił w jej ciało nóż cztery razy, to do tego ten ktoś podtruwał ją od tygodnia. Nie wiem co o tym myśleć. Kilka pomysłów przychodzi mi do głowy. Ten X ( bo taka nazwałam podejrzanego) nie należał do cierpliwych osób i zamiast czekać aż całkowicie ją otruje, zadźgał ją nożem. Druga opcja jest taka, że było ich dwóch, dwóch X. Jeden ją podtruwał, a drugi X ją zabił. Mogli razem współpracować albo działać oddzielnie. Coś mi się wydaje, że szybko tego nie rozwikłamy. Po tym jak przesłuchamy wszystkich, będziemy musieli rozejrzeć się po rezydencji. Może wpadniemy na jakieś tropy.

Następny gość zapukał do drzwi. Opanowany i już na luzie Henderson zasiadł wygodnie na fotelu. Zanim zdążyłam cokolwiek do niego powiedzieć, wyjął telefon z kieszeni.
- Przepraszam, ale to moja znajoma.- wyjaśnił. Szybko coś wystukał na dotykowym wyświetlacz, a następnie schował telefon do kieszeni spodni.- Nazywam się Logan Henderson. Mam dwadzieścia pięć lat. Przyjaciel domu. Pracuję w agencji nieruchomości Pana Schmidt’a. Lubię koszykówkę…- powiedział jakby recytował.
- Bardzo ładnie.- zironizował Layne świdrując go wzrokiem, ponieważ Logan przewidział jego pytanie albo najwyraźniej Schmidt już zdążył mu powiedzieć, że o to pytają. Henderson uśmiechnął się uroczo w moją stronę.
- Dlaczego taka młoda i piękna kobieta zajmuje się takimi rzeczami jak śledztwo w sprawie morderstwa?- spytał.- Ile ma Pani lat? Chyba nie jest to tajemnica.
- Tyle co Pan, ale przejdźmy do sprawy, dobrze?- trochę wybił mnie z tropu. Kiwnął głową zawiedziony.- Proszę powiedzieć co Pan robił…
- Ekhem…- chrząknął Henderson.- Nie lubię jak się do mnie mówi Pan. Czuję się wtedy tak staro. Proszę mi mówić po imieniu.
- Jak Pan chce…znaczy jak chcesz.- poprawiłam się szybko.- No to co Pan wtedy robił?- znowu się tak zwróciłam i zagryzłam wargę, ale nie wypomniał mi tego tym razem.
- Najpierw zjadłem kawałek pysznego ciasta Pani Schmidt. Gdy zjadłem, nadrabiałem z Kendallem czasy, w których się nie widzieliśmy. Zmoczył nas zraszacz, więc wróciliśmy do domu. Potem wywaliło te korki i chciałem jeszcze znaleźć Kendalla, bo zapomniałem mu coś powiedzieć, ale go nie znalazłem, więc pojechałem do domu. Gdy byłem już na miejscu, dowiedziałem się o tej tragedii…- pokręcił głową.- Wróciłem się wesprzeć moich przyjaciół. Bardzo lubiłem Panią Schmidt. Piekła dla mnie bardzo dobre ciasta. Aż żal było ich nie zjadać.
- Nie rozmawiamy teraz o ciastach.- wtrącił Layne.
- Szarlotka była najlepsza.- kontynuował robiąc mu widocznie na złość.- Pieczenie to było jej hobby. A Pani? Jakie jest Pani hobby?- chyba mi się zdawało albo on mnie nadzwyczajnie w życiu podrywał. Spojrzałam na Christophera. Widziałam, że patrzy na niego wzrokiem zabójcy. Od pierwszego wejrzenia się nie polubili.
- Rozwiązywanie łamigłówek to moje hobby.- oznajmiłam.- I jeśli chce Pan, przepraszam, chcesz wiedzieć to kolekcjonuję litery „L”.- nie wiem po co mu to powiedziałam. Tak jakoś samo wyszło.
- A to ciekawe.- uśmiechnął się Logan.- O co dokładnie w tym chodzi?
- Otóż o to, że nazywam się Larra Layla Lawson. Teraz już wiadomo o co chodzi? Jeszcze mam Lucy z bierzmowania. Larra Layla Lucy Lawson.
- To niebywałe. LLL, pięknie…
- Czy możemy w końcu przejść do sprawy?!- zdenerwował się Christopher.
- Ale chyba wszystko już powiedziałem.
- Nie.- zaprzeczył.- Może chce się Pan pochwalić swoją miłością do zwierząt. Ten szczur…
- Mysz polna! To była mysz!- podniósł się.
- Jeden pies.- odpowiedział. Rozbawiła mnie ta akcja, jednak musiałam mieć się na baczności.
- Logan.- przerwałam tę dyskusję.- Dziękujemy ci, możesz wyjść. Jakby co to cię jeszcze o coś zapytam.
- Dobrze. Będę czekał. Mam kogoś poprosić?
- Tak, kolejną osobę.- odpowiedziałam. On na to ukłonił się lekko i opuścił gabinet.
- Pieprzony lizus…- burknął Christopher bazgrząc w notatkach.
- No chyba nie zapisałeś tego pod jego nazwiskiem?- spytałam rozbawiona.
- Piszę to na co mam ochotę.- wytłumaczył sucho.


*Christopher*


Ten Henderson budził we mnie wszystkie skrajne emocje. Nie dość, że morderca szczurów, to może być mordercą Pani Schmidt. Z zimną krwią zakatował to zwierzę, więc z ludźmi też by nie miał problemu. Denerwuje mnie ten jego krzywy uśmieszek. Mam ochoty zdjąć mu go z twarzy i poczuć go pod swoją podeszwą. Liże dupę każdemu po kolei, aby zdobyć ich przychylność. Mi oczu nie zamydli. Myśli, że jak udobrucha Larrę to odsunie od siebie wszelkie oskarżenia, ale ja się będę miał na baczności. Niby taki sympatyczny, a za tym kryje się mroczna twarz. Coś jest z nim nie tak. Jeszcze nie wiem co, ale udowodnię, że on coś ma z tym wspólnego. Jeszcze nie wiem jak, ale to zrobię. Wiem. Zachowuję się teraz nieprofesjonalnie. Zdaję sobie z tego sprawę. Będę musiał się opamiętać.

Ktoś nagle wparował do gabinetu bez pukania. To był Maslow. Nonszalancko usiadł na fotelu z miną jakby robił nam łaskę, że się tu zjawił. Gdy usiadł, poprawił sobie jeszcze marynarkę żeby dobrze się prezentować, choć nie wiem dla kogo.
- No w końcu.- powiedział.- Myślałem, że ta kolej nigdy nie nadejdzie. Proszę tylko szybko. Chciałbym jeszcze przed dwunastą wrócić do biura.
- Wyjdzie Pan kiedy to będzie możliwe.- poinformowała go moja partnerka.
- Proszę powiedzieć coś o sobie.- powiedziałem ze zrezygnowaniem.
- James Maslow, lat dwadzieścia cztery, mieszkam w centrum Seattle. Zajmuję się sprzedażą nieruchomości w firmie Pana Schmidt’a. Mam narzeczoną o imieniu Halston, która będzie czekać na mnie w domu z obiadem, ale nie przyjdę, ponieważ siedzę tutaj.
- Jest Pan nadzwyczaj nieuprzejmy.- wtrąciła Larra.
- Mówię to co myślę.- usprawiedliwił się. Wydał mi się dość konkretnym oraz bezpośrednim typem człowieka. Pewnym siebie oraz obrażonym na cały świat o to, że marnuje czas będąc w tym domu. Zachowywał się jak uczeń w piątek na ostatniej lekcji. Chciał jak najszybciej wyjść. Jednak czy praca i narzeczona to jedyna wymówka? Może bał się, że coś się wyda…
- Co Pan robił o ósmej trzydzieści?- spytała go.
- Czytałem wciągającą lekturę, którą znalazłem na stole.
- Jaki miała tytuł?- drążyła dalej.
- Nie pamiętam.- pokręcił głową.
- Ile czasu Pan ją czytał?
- A co to za różnica przepraszam?!- rozłożył ręce.
- Ponieważ kilka minut później wywaliło korki i w ciemności nie mógł Pan czytać. No chyba, że na wszelki wypadek zawsze nosi Pan przy sobie noktowizor.- zacząłem notować, że James Maslow nie ma alibi.- To jak to naprawdę wygląda?
- Kiedy zgasły światła po prostu ją odłożyłem, siedziałem i nic nie robiłem.- nie był teraz taki pewny jak na początku. Wydawał się jakby modlił się o to, abyśmy to kupili. Jego wyraz twarzy złagodniał. Nie był już taki agresywny. Coś musiał robić kiedy zgasły światła. Larra też wyglądała jakby coś przeczuwała, ale nie drążyła dalej tematu, bo Maslow by nic nie powiedział. Dobra taktyka. Zaśmiałem się pod nosem. Nie wypytywała go dalej, bo by się zorientował, że jest podejrzany i musi zacząć uważać na siebie.
- No dobrze. Jeszcze jedno proszę nam powiedzieć.- zaczęła.- Kto teraz zajmuje się firmą gdy Pański szef nie żyje?
- Ja byłem jego zastępcą, więc ja kieruję teraz firmą. A Henderson stał się moim zastępcą. Czy coś jeszcze?
- Tak.- dodałem.- Kto według Pana mógł zabić Panią Schmidt?
- To musiał być Terence.- powiedział bez namysłu.- Najpierw ją otruł, a potem nożem zadźgał. Kiedy spojrzałem na ten nóż, który leżał przy jej łóżku….- urwał.- To był ten sam, którym wcześniej kroiła szarlotkę. Potem ten nóż podała właśnie Terencowi.
- Jest pan pewien? To poważne oskarżenie.- teraz to już w ogóle nie wiedziałem co myśleć.
- Logan siedział obok mnie. Ślinił się na te ciasto, on je uwielbia. Pani Schmidt uśmiechnęła się i na naszych oczach nacięła szarlotkę, wręczyła kawałek Loganowi, potem reszcie, a następnie podała nóż lokajowi. No ślepy nie jestem. Czy to wszystko?
- Tak, teraz już tak.
- To znaczy, że mogę stąd wyjść?- upewnił się.
- Z gabinetu tak, ale nie z posiadłości. Musimy przesłuchać najpierw wszystkich i niech się Pan nie sprzeciwia.- dodałem szybko widząc malujące się na jego twarzy zdenerwowanie. Maslow burknął coś pod nosem i wyszedł trzaskając drzwiami.


Skończyłem pisać czwartą stronę w moim notatniku, po czym ciężko westchnąłem zwracając przy tym uwagę brunetki. Spojrzała na mnie pytająco z miną pod tytułem I co sądzisz na ten temat? Wzruszyłem tylko ramionami. Jeszcze połowa osób przed nami, a mi już plątały się myśli. Po tym co usłyszałem to Terence obsunął mi się na pierwszy plan. Chętnie bym posłuchał co on ma do powiedzenia w tej sprawie. Sam Maslow był podejrzanym typem, a Henderson to już w ogóle. Złapałem się za głowę. Nie byłem pewny na chwilę obecną kto jest tym X. Komu by zależało na śmierci tej kobiety? Wdowa, Pani prokurator, kobieta piecząca dobre ciasta. O co tu w tym wszystkim chodzi? Kto miał korzyści z jej śmierci? Im bardziej nad tym myślałem, tym bardziej wciągała mnie ta sprawa.





* Witajcie. W końcu wstawiłam kolejny rozdział i to szybciej niż w piątek, ponieważ uzbierałam mój próg 8 komentarzy :) Jestem trochę zazdrosna o tego bloga, bo ma więcej anonimów niż pierwszy, a stęskniłam się nimi :* Oczywiście kiedy pojawi się kolejny zależy od Was. Podobał się w ogóle ten post? Bo mnie tak :) 

8 komentarzy:

  1. Christopher, opamietętaj się i zajmij się śledztwem na poważnie! Jak można porównywać zabicie myszy z zabójstwem człowieka?! Hmm.. Zastanawia mnie zachowanie Maslowa, może coś leży mu na sumieniu, ale niekoniecznie zabójstwo? Może ma romans z jedną z domowniczek? Pozostaje mi tylko czekać na odpowiedź w kolejnych rozdziałach ;*
    Dzisiejsza notka świetna ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuje że Chris sie tak przyczepił Hendersona, ponieważ jest zazdrosny.On mu ukochaną podrywa :) Maslow u cb taki tajemniczy i pyskaty :) Terence mial wczesniej nóż z zabojstwa? Hmmm... ciekawe ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział. Bym napisała więcej, ale jem. Najwyżej dopiszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra zjadłam. Ha ha Henderson ty idioto o ciastach pieprzysz ?! Co ty taki jesteś zainteresowany ? Czyżby Larra wpadła tobie w oko ? A może Chris'owi też ? Ale zazdrosny. :D
      Oj Maslow co ty taki wystraszony ? Dobra czekam niecierpliwie. :*
      Całuski :* ♥

      Usuń
  4. Mega świetny rozdział ;3. Christopher jest nadzwyczajnie zazdrosny o Logana, tak mi się wydaję czytając jego wypowiedzi.. :). Podryw Logana rozprasza pracę Larry :d. Aj.. ;). Rozdział świetny <3.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytał coś wciągającego i nie zapamiętał tytułu? Coś mi się wydaje, że on oszukuje... Chyba, że czytał tego wieczoru więcej porywających książek. I jakoś trudno mi wierzyć, żeby służący zabił matkę Kendalla. Coś mocno to naciągane. Rozdział świetny! Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww dziekuje :) nie spodziewalam sie tego po tym blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Christopher zazdrosny?? Coś się kroi pomiędzy Loganem, a Larrą? Tak się zastanawiam, może to jednak Logan zabił? Będzie to taka zakazana miłość? A może wybierze Chrisa?? Ahhhh... robi się ciekawie ;) Wypuście Jamesa, on musi do narzeczonej na obiad!!!! HaHaHa :***
    Czekam na nn :*********
    Pozdrawiam Stelss :******

    OdpowiedzUsuń