Patrzyłam
na twarz Layne’a po tym jak opuścił nas Maslow. To, co nam powiedział,
pozwoliło nam wynieść pierwsze podejrzenia. Nie oznacza jednak w stu
procentach, że zrobił to Terence mimo, że dowody i świadkowie są przeciwko
niemu. On niósł tacę z zatrutym winem i z tego co mówił Maslow, on dostał do
dłoni nóż, którym potem zabito Panią Schmidt. Wyszłam na chwilę z gabinetu, aby
sprawdzić czy rzeczywiście James został na miejscu i nie uciekł. Wychyliłam się
przez barierkę i zauważyłam go siedzącego na korytarzu. Czytał jakąś książkę w
zielonej okładce. Poskoczyłam w miejscu gdy ktoś złapał mnie od tyłu za ramię.
-
Boże… nie strasz mnie tak.- złapałam się za serce, a Chris się tylko zaczepnie
uśmiechnął.
-
Aż tak strasznie wyglądam?- zażartował dotykając swojego policzka.-
Przepraszam. Chyba pójdę poprawić makijaż… A teraz tak na serio. Nad czym tak
teraz główkujesz?
-
Nad niczym. Patrzę tak sobie na Maslow'a. Myślisz, że mówi prawdę? Czytał książkę
podczas imprezy? Bo teraz patrzę na niego i myślę, że wszystko jest możliwe. I
jeszcze ten nóż…
-
Potem nad tym pomyślimy. Pena właśnie tu wchodzi po schodach.- powiedział mi na
ucho. Zaprosiliśmy Latynosa do środka gdzie dostał standardowe pytanie od
Christophera.
-
Nazywam się Carlos Pena. Mam dwadzieścia pięć lat. Mieszkam tutaj obok. Jestem
jedynym sąsiadem. Pracuję jako trener, a w wolnym czasie jestem też fotografem.
-
Skoro jest Pan sąsiadem to z pewnością dużo Pan wie co się w tym domu dzieje,
prawda?
-
Mniej więcej…- odpowiedział.
-
Czy zauważył Pan coś podejrzanego w tym domu i okolicy w dniu zamordowania Pani
Schmidt?
-
Podejrzanego…- powtórzył pod nosem. Nagle zabłysły mu oczy. Wyglądał jakby
sobie coś przypomniał, ponieważ drgnął lekko ruszając ustami. Potem jednak
uspokoił się i podniósł na nas wzrok.- Nie… Nic takiego nie widziałem.-
pokręcił głową.
-
Jest Pan pewien?- dopytałam na wszelki wypadek, bo byłam pewna, że jednak coś wiedział.
-
Tak.- przytaknął. Byłam bezsilna. Nie mogłam przecież go do niczego zmusić.
Jednak postanowiłam, że jeszcze wkrótce do tego wrócę.
-
W takim razie proszę powiedzieć co Pan robił o dwudziestej trzydzieści dnia
dziesiątego września.
-
Trochę ciężko będzie mi to określić, bo nie mam wyczucia czasu…- podrapał się
po głowie.
-
Proszę spróbować.- podparłam głowę. Zerknęłam kątem oka do notatek Chrisa i
przeczytałam: Podejrzany świr, żyje w
swoim świecie. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-
No to tak… Terence otworzył mi drzwi. Przyszedłem spóźniony przez moją pracę,
usiadłem sobie na kanapie, a potem rozmawiałem z Ciarą oraz Amandą, która zniknęła gdzieś
w ogrodzie, a wróciła potem z Kaydenem. Potem już nie miałem okazji z nią
rozmawiać…- rozmarzył się. Ja z Chrisem spojrzeliśmy na siebie spojrzeniem typu
WTF?! Nie wiedziałam jakie alibi jest
gorsze. Książka Jamesa czy to co przedstawił Pena. Tak mi się zdaje, że Layne
dopisał mu brak alibi.
-
A co Pan zrobił kiedy zgasło światło?- dopytał mój partner.
-
Powiedziałem: O rety! Gdzie jest światło?- siłami się powstrzymywałam żeby nie
wybuchnąć śmiechem. Nigdy, ale to przenigdy nie przesłuchiwałam nikogo takiego
jak Carlos Pena i zapamiętam go sobie na zawsze. Chrisowi opadła tylko szczęka
i patrzył się na niego jak na ostatniego debila. Muszę przyznać, że w tym domu
są same ciekawe osobowości. Nie wiedziałam czy mówi serio czy robi sobie żarty.
Po tym jak doszłam do siebie, kazałam mu kontynuować.- A potem wstałem i
potknąłem się o fotel. Następnie usłyszałem huk.
-
Huk?- a to już mnie bardziej zaciekawiło.
-
Tak, huk. W tle leciała muzyka i jak się spytałem czy ktoś też to słyszał, nikt
nie potwierdził.- i tak od śmiesznego Carlosa dowiedzieliśmy się czegoś
ważnego. Ten dźwięk mógł mieć coś wspólnego z tym wszystkim. Skoro tylko on go
słyszał, był ważnym świadkiem.
-
Podejrzewa Pan kto mógł zabić Pańską sąsiadkę?
-
Myślę, że to był Kayden.- powiedział.
-
Ten ogrodnik?- zmrużyłam oczy.- Dlaczego?
-
Nie wiem. Po prostu tak myślę…- zaczął błądzić źrenicami po wyposażeniu pomieszczenia.
Nie ma dowodów na to, że zrobił to ogrodnik, a mimo tego go oskarża. Czy coś
zaszło między nimi? Będę musiała to jeszcze zbadać.
-
Dlaczego nie mając dowodów oskarża Pan człowieka? Jest coś o czym powinniśmy
wiedzieć?- wtrącił Christopher. Pena natomiast skrzywił usta i wzruszył
ramionami. Nie miał nam nic do powiedzenia.
-
Czy mogę już iść?- spytał.
-
Tak. Mógłby Pan poprosić teraz kolejną osobę?
-
Mógłbym…- otworzył drzwi.
-
I jeszcze jedno.- na moje słowa zatrzymał się w drzwiach.- Jeśli Pan sobie
jednak coś przypomni to proszę się do mnie odezwać, dobrze?- Latynos przytaknął
głową i opuścił gabinet.- Dziwny facet.- podsumowałam głośno.- W dodatku jestem
pewna, że on coś wie.
-
Albo się kogoś boi albo nie chce powiedzieć. Możliwe, że nie jest czegoś pewien
lub chce to zatrzymać dla siebie. Być może jest w coś wplątany.- zasugerował
Chris.
Naszą
burzę mózgów przerwało nam pukanie do drzwi kolejnej osoby. Piękna kobieta
wychyliła głowę i gdy zobaczyła, że jesteśmy w środku, pozwoliła sobie wejść.
Pokuśtykała do fotela, a następnie usiadła z lekkim trudem na nim próbując
znaleźć sobie wygodne miejsce. Była taka drobna oraz delikatna jak kruszynka.
Wyglądała jak przestraszony anioł. Grzecznie czekała na nasze pytania. Tym
razem ja ubiegłam Chrisa i zapytałam o jej osobę.
-
Jestem Ciara Mandez. Mam dwadzieścia dwa lata. Amanda jest moją przyjaciółką
jeszcze z liceum. Pracuję jako modelka.
-
Mhm… no dobrze.- westchnęłam. Wydawała mi się zupełnie normalna.- Proszę na
początek powiedzieć co Pani robiła o dwudziestej trzydzieści w dniu zabójstwa
Pani Schmidt.
-
Dokładnie nie wiem co robiłam o tej godzinie, ale chyba rozmawiałam z Carlosem,
ponieważ Pan Maslow nie był skory do rozmowy odkąd nie wziął do ręki jakiejś
książki. Logan i Kendall wrócili mokrzy z ogrodu i kazali Kaydenowi naprawić
zraszacz. Potem Logan i Maslow gdzieś poszli. Następnie do salonu wrócił sam
Maslow. Ja tylko to wszystko obserwowałam.
-
A proszę nam powiedzieć dlaczego Pani kuleje?- intrygowało mnie od samego
początku i nie mogłam się powstrzymać, aby nie zadać tego pytania.
-
Schodziłam wtedy ze schodów… kiedy była ta impreza. Wywaliło korki i było tak
ciemno, że się potknęłam i spadłam.
-
A co Pani robiła wtedy na górze?- wtrącił Christopher.
-
Hmm… Amanda miała mi coś pokazać u siebie w sypialni.
-
Co to było?
-
A czy to ważne?
-
Być może. Proszę odpowiedzieć.
-
Zdjęcia. Nadzwyczajne zdjęcia. Carlos jej zrobił sesję. On ją bardzo lubi…
-
Co to znaczy bardzo lubi?- dopytał.
-
Jak państwo będą na dole to proszę się mu przyjrzeć jak on na nią patrzy. To
wystarczający dowód.- założyła ręce. Nie wiedziałam o co by tu jeszcze ją
zapytać. Spojrzałam na Chrisa.
-
Jak Pani sądzi…- zaczął.- Kto mógł to zrobić?
-
Na pewno nie ja.- uśmiechnęła się niewinnie.- Jednak gdybym miała już kogoś
podejrzewać to… Nie jestem pewna, bo dobrze znam Logana, ale nie było go długo
kiedy to się stało. Nikt nie widział jak wychodzi do domu. A potem nagle wraca
po tym wszystkim… Jest to dziwne. Nie mówię, że go oskarżam.
-
A to bardzo ciekawe.- ożywił się Chris. Znów pojawił się taki błysk w jego oku.
Czyżby on chciał udowodnić mu winę? Aż tak się na niego nakręcił? Będę musiała
przywrócić go do porządku.
-
To już wszystko, dziękujemy.- powiedziałam i odprowadziłam wzrokiem kuśtykającą
kobietę do drzwi.
-
Została nam jeszcze służba do przesłuchania.- poinformował mnie Layne. Ja za to
podeszłam do niego i zdzieliłam go w głowę.
-
Aua!- zmarszczył brwi i złapał się za głowę w miejscu, w którym go uderzyłam.-
A to za co?
-
Przyrównuję cię do porządku.- założyłam ręce.- Zostaw tego Hendersona w
spokoju. Rozumiesz? Nie mówię, że jesteś złym detektywem, ale nigdy nie
widziałam u ciebie takiego braku profesjonalizmu. Znasz zasady. Bez dowodów się
nie wychylaj. A to czy prywatnie żywisz do niego jakieś złe emocje zostaw po
pracy, bo niestety teraz w pracy jesteś.- zmroziłam go spojrzeniem.
-
No dobrze…- jęknął jak małe dziecko.- W końcu jestem tylko twoim pomocnikiem w
tej sprawie… Moim obowiązkiem jest tobie pomagać…
-
To dobrze, że sobie wszystko wyjaśniliśmy.- uśmiechnęłam się.
*Christopher*
Być
może Larra miała rację. Nigdy się tak nie zachowywałem. To, że Henderson zrobił
na mnie takie a niezbyt udane pierwsze wrażenie nie oznacza, że to on musi być
X. Trzeba wrócić na ziemię i zająć się tą sprawą. Jeśli Larra chce, abym go
sobie odpuścił to tak zrobię. Jednakże gdy mi się nawinie jeszcze raz, to mu
tego nie daruję. Udowodnię jej jednak, że jestem dobrym detektywem. I kiedy
uśmiechnęła się mówiąc, że dobrze jest gdy sobie wszystko wyjaśniliśmy, poczułem
się lepiej. Nie miała do mnie już żalu. Czułem jakby moje grzechy były przez
nią odpuszczone. Muszę się postarać bardziej o jej względy…
Ale
z kolejnym przesłuchaniem doszli nam kolejni podejrzani. Przed nami jeszcze
służba, czyli ogrodnik Kayden, Dora i oczywiście Terence. Chciałbym wiedzieć
jak się wytłumaczy z tego noża. Co Kayden ma wspólnego z Panem Pena? I co ma do
powiedzenia tajemnicza Dora, o której nic na razie nie wiem prócz tego, że od
lat jest tu gospodynią. Przekonam się o tym już wkrótce…
* Za nami kolejne przesłuchanie. Jeszcze tylko jedno i się zacznie akcja :) Jakoś tak wyszło, że dodałam dziś rozdział ( pomimo że ostatni dodałam w środę, ale musiałam, a ten jakoś mi się tak nie podoba. Jednak mam co świętować)
Z okazji nominacji do LBA, pierwszego tysiąca wyświetleń i tego, że dziś zaczynan wakacje, wstawiłam kolejny :)
PS Jest nowa zakładka ;)
PS Jest nowa zakładka ;)