piątek, 28 listopada 2014

Rozdział XXXVII - Koniec sprawy

Miałam teraz po raz pierwszy okazję zobaczyć jak wygląda Elizabeth Schmidt. Z początku zaginiona żona Kendalla, która potem pożegnała się w przykry sposób w zwykłym liście. Ale ona teraz stała tu i nie wyglądała jakby wracała z Majorki. Wprost przeciwnie. Nosiła brudne, porwane w niektórych miejscach ubrania. Włosy miała potargane, a na jej ciele było mnóstwo ran i zadrapań. Wyglądała jak wrak człowieka. Wyniszczona, wygłodzona, zziębnięta…
- Elizabeth?!- powtórzył Schmidt.- Co ci się stało?
- Co ty tu robisz?- zdenerwował się Kayden.
- Zaskoczony?- założyła ręce.
- Co jest grane?- spytał blondyn.
- Już ci mówię. Tego dnia gdy twoja mama umarła… Ja byłam świadkiem zbrodni. Nie bezpośrednio. Siedziałam wtedy w sypialni przy oknie. Widziałam jak Kayden wychodzi przez okno, a on mnie zobaczył. Kiedy wszyscy byli pochłonięci Panią Schmidt, zakradł się do twojej sypialni i mnie uśpił przykładając coś do nosa. On mnie zmusił do napisania tego listu żebyś dał sobie spokój z poszukiwaniem! Wybaczysz mi?
- Tak.- kiwnął głową.- Ale skąd się tu wzięłaś? Gdzie cię ten drań przetrzymywał?
- A czy to ważne?- wciął się ogrodnik.
- Zamknij się!- uciszył go. Na wszelki wypadek Layne, Pena i Henderson otoczyli Sullivana czy tam też Stevens’a.
- Przetrzymywał mnie w lesie, w leśniczówce twojego ojca.- odpowiedziała.
- To niemożliwe!- odezwał się Henderson.- Byłem tam trzy razy. Przecież bym cię znalazł.
- Pod dywanem jest klapa w podłodze. Tam na dole jest pomieszczenie, w którym byłam przetrzymywana. Słyszałam cię jak wchodziłeś. Szarpałam się i chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam, bo byłam związana.- ja też tam byłam i słyszałam jakieś przytłumione dźwięki, ale nie wiedziałam wtedy, że stoję nad pokojem, w którym więziona była Elizabeth. A mogłam się rozejrzeć… Teraz pluję sobie w brodę.
- No tak!- powiedział Layne.- Pamiętasz Larra? Też tam byliśmy. Zjawił się nagle Kayden, który niby nas śledził, a tak naprawdę chodził tam cały czas, aby dopatrywać jej. Szybko nas wykurzył i skromnie zasugerował żebyśmy już tam nie chodzili. Więził ją tam, bo mógł szybko też zjawić się na miejscu, dlatego nie mogło być to daleko. Nikt go nie podejrzewał.
- A mogłem cię od razu zabić, szmato!- rzucił Kayden.
- Nie odzywaj się tak do mojej żony!- syknął przez zęby Schmidt.
- Traktował mnie jak psa! Przychodził nad samym ranem, raz dziennie. Dał coś do zjedzenia i picia i tak przez prawie miesiąc!
- A miałem was dzisiaj oboje zabić!- ryknął Kayden.- Wszystko by mi się udało gdyby nie ci żałośni detektywi!- nie wiem czemu, ale w tej chwili Pena się uśmiechnął.
- Gra skończona, Panie Stevens.- powiedziałam triumfalnie, a Layne poszedł wezwać policję.- Ogłaszam koniec sprawy.
- Nie! Nie tak miało to wszystko wyglądać! Miałem być bogaty! To wszystko miało być moje! Już do końca życia miałem być…- urwał. Zrobił się czerwony na twarzy.- Po…mo...cy!- zaczął się zapowietrzać i dusić. Złapał się za gardło i patrzył zdesperowanym wzrokiem. Wszyscy wiedzieli co to oznacza. Miał atak astmy. A Kendall uśmiechnął się jakby wygrał los na loterii.
- Panie Schmidt!- zwróciłam się do niego.- Był Pan kupić inhalator!
- Kupiłem, ale mu nie dam.- założył ręce.
- Przecież on się udusi!- powiedziała Martinez.- Tak nie można!
- Ależ można, Doro!- spojrzał bez żadnych uczuć na duszącego się Kaydena. Nikt nie wiedział co zrobić. Martinez nie wytrzymała tego widoku i uciekła na zewnątrz. Sullivan był mordercą, ale nie wiem czy zasługiwał na taki los. Nikt nie wiedział jak się zachować, bo bez inhalatora nikt nie umiał mu pomóc.
- No Kendall! Bo go zabijesz!- odezwał się Henderson, a Maslow złapał się za głowę.- Daj mu ten cholerny inhalator!
- Nie!- podszedł do leżącego już ogrodnika na kanapie. Bezczelnie pochylił się nad nim.- Zdychaj w męczarniach, skurwysynu…
- Pani Elizabeth!- odezwałam się.- Niech Pani przemówi mężowi do rozsądku!
- Niech mój mąż robi to, co uważa za słuszne.- złapała go za rękę, a ja spojrzałam bezsilnie na Layne’a. Ja też już nie mogłam patrzeć jak ten człowiek się męczy i słuchać tych dźwięków. Pena też wymiękł i wyszedł. Nawet nie patrzyłam w stronę Kaydena żeby zobaczyć w jakim jest stanie. Nie chcę, aby śnił mi się po nocach ten widok.
- Nie no po prostu zmuszasz mnie do tego!- podszedł do niego Layne.- Logan, pomóż mi!- zwrócił się do niego po imieniu z zaistniałej sytuacji. Ten się zgodził. Schmidt zorientował się, że oboje zmierzają do niego, więc wycofał się do tyłu, ale trafił na przeszkodę jaką był Maslow. Layne złapał go od tyłu co sprawiło mu trudności, bo ten się wierzgał. Henderson natomiast dobrał mu się do spodni. Wiem jak to brzmi i jak to mogło wyglądać, ale taka była konieczność. Wsadził rękę do jego kieszeni i chciał wyjąć z niej inhalator, ale Kendall podniósł nogę zginając kolano i brunet oberwał w oko. Syknął z bólu łapiąc się za nie. Do akcji wkroczyłam ja, bo nie uważam żeby Schmidt mógł uderzyć kobietę, jednak zaryzykuję. Udało mi się wyciągnąć go z kieszeni. Podbiegłam do kanapy z wszelkimi nadziejami, ale…
Odwróciłam się i schowałam twarz w dłoniach. Layne podszedł do mnie i położył rękę na ramieniu. Było już za późno. Logan wyszedł wciąż trzymając się za oko, a Maslow za nim. Schmidt stał w miejscu z założonymi dłoniami czerpiąc satysfakcję z tego widoku.
- Zdajesz sobie sprawę z tego co zrobiłeś?- spytał go Layne.
- Niczego nie żałuję.- nic a nic się nie tym nie przejął. Wziął ode mnie inhalator i go połamał trudząc się przy tym. Następnie otworzył okno i wyrzucił kawałki.
- I uważa Pan to za koniec sprawy?- spytałam niedowierzając.
- Sama przecież tak Pani powiedziała.- odpowiedział, a następnie wyszedł z gabinetu razem z żoną.

Na miejsce przyjechała policja i karetka. Ciało sprawcy wywieziono, a policja zabrała Schmidt’a ze sobą na komisariat. Nie wiem czy dostanie jakiś wyrok. Nie znam się na prawie. Działał jednocześnie z premedytacją, ale i pod wpływem emocji. Sąd oceni. Jego żona też pojechała złożyć zeznania dotyczące uprowadzenia. Maslow polecił Schmidt’owi dobrego prawnika za co wdzięczny był mu Henderson mimo, że wciąż nie pochwalał zachowania przyjaciela. Jednak ich spór, dwóch dawnych pracowników został zażegnany. Logan wyciągnął do niego dłoń i pozwolił wrócić do firmy na stanowisko zastępcy. Pena pożegnał się ze wszystkimi i wrócił do domu. Maslow i Henderson podeszli do nas.
- No i wygląda na to, że w końcu mogę wrócić do domu.- powiedział szatyn.
- Niech Pan dba o siebie.
- Czas spędzony tutaj pozwolił mi zmienić swoje życie i głównie muszę Państwu za to podziękować.
- Do prawdy, nie ma za co.- odpowiedział Layne.
- Na mnie już czas. Halston przyjechała.- zdrową ręką odebrał wiadomość. Wyszedł z rezydencji, a Terence jeszcze mu pomógł.
- Wygląda też na to, że wszystko za nami.- założył ręce Henderson.- Kto wie może kiedyś się jeszcze spotkamy, ale już nie w takich okolicznościach tylko może tutaj w salonie przy herbacie.
- Zobaczymy…- posmutniał Chris. Zauważyłam, że o czymś myśli.
- Do widzenia, Chris.- wyciągnął do niego rękę uśmiechając się subtelnie.
- Do widzenia, Logan.- uścisnął ją. Chyba to wszystko trochę zbliżyło ich do siebie. A pamiętam jeszcze jakie były początki. Uniósł na chwilę kąciki ust.
- Cześć, Larro Laylo Lawson. Będę zawsze pamiętał te potrójne L.- uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Miło było cię śledzić.- zażartowałam.- Cześć.- po tych słowach i on pojechał do domu.

Oboje już spakowani wyszliśmy z rezydencji. Layne spakował walizki do samochodu. Wsiadłam od strony pasażera. Po chwili ruszyliśmy, a ja przez szybę patrzyłam jeszcze na ten dom, na rezydencję rodziny Schmidt. Spojrzałam na zegarek. Zbliżał się już wieczór, słońce zachodziło. W końcu dojechaliśmy do centrum Seattle prosto pod mój dom. Layne pomógł mi z walizką i odprowadził po same drzwi.
- Dziękuję.- powiedziałam.- No to do jutra u Borrowmana, aby zebrać pochwały i napisać raport.
- Larra…- urwał jakby zastanawiał się co powiedzieć.- Będziesz musiała sama napisać ten raport.
- Ale oboje rozwiązaliśmy sprawę. Bardzo mi pomogłeś. Gdyby nie ty w wielu kwestiach to…
- Nie o to chodzi.- przerwał mi.- Postanowiłem, że jutro wyjeżdżam z powrotem do Miami.
- Ale dlaczego?- tego to się po nim nie spodziewałam.- Sam widzisz, że tu w Seattle też są ciekawe sprawy. Kiedy tu przyjeżdżałeś byłeś pełen energii, a teraz… Co się stało?
- Zdałem sobie sprawę, że nic mnie tu nie trzyma, a raczej nikt.- pokręcił głową.- W Miami będzie mi lepiej. Tam jest mój dom. No nie wiem co ci jeszcze mogę powiedzieć.
- Rozumiem.- opuściłam głowę. Szczerze to zrobiło mi się strasznie przykro, bo teraz nie wyobrażałam sobie współpracy bez niego. Myślałam, że tak już będzie zawsze, a tu takie rozczarowanie.
- No to w takim razie żegnaj Larra. Fajnie mi się z tobą pracowało.- powiedział dziwnym tonem głosu.
- Żegnaj Chris. To była wspaniała przygoda…- przytuliłam się do niego mocno. Po chwili go puściłam, a on odwrócił się, aby już tego nie przeciągać. Tak na niego patrzyłam kiedy zdałam sobie z czegoś sprawę. Z czegoś ważnego.- Chris!- zawołałam go podbiegając do niego.
- Tak?- odwrócił głowę pełny nadziei.
- Nadal trzymasz moją walizkę. Oddaj mi ją.- wyciągnęłam rękę.
- A… Proszę.- odrzekł z rezygnacją.- To jeszcze raz, wszystkiego dobrego.
- Trzymaj się.- pomachałam mu kiedy odjeżdżał samochodem, ale już wtedy nawet na mnie nie spojrzał…

Otworzyłam drzwi od mieszkania. Jakoś nie czułam się teraz dobrze wchodząc do niego. W przeciwieństwie do rezydencji, tu wchodziłam do pustego mieszkania. Przypomniało mi się jak naprawdę wygląda moje życie. Ciągła praca. Do tego domu przychodziłam tylko po to, aby zjeść, umyć się i pójść spać, a następnie znowu wyjść do pracy. I tak w kółko. Ale teraz to we mnie spotęgowało. Nie czułam się dobrze sama ze sobą. Z nikim nie mogłam porozmawiać, pośmiać się, pożalić z problemów… Ogarnęłam się i poszłam do sypialni. Położyłam się w moim łóżku. Bałam się zasnąć, bo nie wiedziałam o czym mogę śnić. Myślałam, że teraz moje myśli będą krążyć wokół martwego Kaydena, ale tak naprawdę teraz myślałam intensywniej o kimś innym.
Nazywam się Larra Lawson. Jestem detektywem i rzadko się mylę, ale teraz popełniłam największy błąd swojego życia…

Następnego dnia zjawiłam się w gabinecie szefa. Borrowman czekał już na mnie. Mogłam tylko się spodziewać co ma mi do powiedzenia i nie myliłam się. Słuchałam tych słów bez żadnej satysfakcji, ale przecież o to mi cały czas chodziło. Żeby rozwiązać zagadkę, znaleźć rozwiązanie… a gdy to nadeszło, to nic. Nie potrafiłam się z tego cieszyć, ale to nie znaczy, że nie byłam z siebie dumna. Udowodniłam, że dobry ze mnie detektyw.
- Jeszcze raz należą się gratulację.- wyrwał mnie z zamyślenia jego głos.- Mam dla ciebie niespodziankę. Co ty na to żebyś została głównym detektywem oddziału? Najlepsze sprawy pójdą od razu w twoje ręce.
- Naprawdę? Jestem zaskoczona.- nie spodziewałam się tego. To dla mnie wielka szansa, a zawsze myślałam, że kto inny ją dostanie.- Myślałam od zawsze, że to stanowisko należy się Robertowi.
- Robert zostanie wysłany do innego oddziału. W sumie teraz to nie widzę nikogo lepszego na tym stanowisku. Ale w pośpiechu nie podejmuj tej decyzji. Masz czas.- uprzedził.
- Już ją podjęłam…

* Christopher *

Dwa tygodnie później

Jakiś czas temu dzwonił do mnie Logan. Dowiedziałem się od niego, że Kendallowi postawiono zarzut, ale nie skończyło to się tragicznie, ponieważ dostał zaledwie trzy miesiące pozbawienia wolności. Kendall kierował się emocjami. Zawsze był wybuchowy i się nie kontrolował. Jednak to co zrobił to tak jak słyszałem, nazwali premedytacją. Dzięki części z reszty pieniędzy, które zostały Loganowi oraz dzięki pomocy Maslow’a wynajęli najlepszego prawnika. Sam Schmidt zamierza sprzedać rezydencję i wrócić z żoną do Los Angeles kiedy wyjdzie z aresztu. Teraz w międzyczasie mieszka tam Elizabeth, która spodziewa się jego dziecka. Pomimo tego jak się zachował, rozumiemy go i mamy nadzieję, że poukłada sobie życie i założy rodzinę. Zasługuje na to. Na razie jego sprawa nie dotarła do mediów. Ucichła i lepiej żeby tak zostało…
A z Larrą nie miałem kontaktu od tamtego czasu. Może to i dobrze. Pamiętam z jakim bólem się z nią żegnałem i jakie to było ciężkie. Muszę w końcu o niej zapomnieć, ale nie wiem czy potrafię.

Odłożyłem telefon i zająłem się tym co przedtem. Siedziałem w pracy przy biurku kończąc raport za przyjaciela, który koniecznie musiał się wymknąć do szpitala, bo jego syn złamał nogę. Nagle zostałem wezwany do szefa Forres’a. Ciekawe co tym razem ode mnie chce. Ostatnio wzywa mnie z byle powodu co mnie już męczy, a przecież mógłby się wysłużyć asystentką, a nie mną.
- Wołał mnie Pan?- spytałem.
- Tak, usiądź. Mam dla ciebie nową sprawę.- podał mi teczkę.
- Zabito handlarza narkotyków? Może to sprawa mafii...- wywnioskowałem z początkowych informacji.- Kogo dostanę do pomocy?
- Ma się dzisiaj u nas zjawić detektyw wysłany na stałe do naszego wydziału. Niejaki Robert Nelson. Jest z nami tu umówiony na pierwsze spotkanie.- akurat w tym momencie ktoś zapukał do drzwi.- Otwarte!
Spojrzałem w stronę drzwi, bo być może to mój nowy partner. Chciałem zobaczyć jak wygląda i jakie sprawia pierwsze wrażenie. Jednak ten widok mnie zaskoczył i to bardzo mile zaskoczył. Przecież ja dobrze znam tą osobę.
- Witam. Mam nadzieję, ze jestem na czas.- powiedziała.
- Larra? Znowu jesteś z nami?- ucieszył się Forres.
- Larra? Co ty tutaj robisz?- spytałem.
- Robert niestety awansował, a ja zgłosiłam się na jego miejsce.- podała mojemu szefowi jakieś papiery. Pewnie z wyjaśnieniami od Borrowmana. A ja wciąż nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła szeroko jak nigdy. Poczułem ciepło w sercu.- Historia lubi się powtarzać.
- No dobrze.- odpowiedział patrząc w papiery.- To witamy z powrotem w załodze.- podali sobie ręce.- A teraz możecie już iść. Mam masę pracy.- wyszliśmy z gabinetu.
- Larra…- zacząłem.- Przyznaj, że to ty dostałaś ten awans, a nie Robert.
- Zamieniłam się.- odpowiedziała.
- Dlaczego?
- Bo też zdałam sobie sprawę, że nic nie trzyma mnie w Seattle. A raczej nikt.- spojrzała mi prosto w oczy. Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Nie chciała mi powiedzieć tego wprost, ale jednak zrozumiałem co jej chodzi po głowie i sercu. Wymieniliśmy się nieśmiałymi uśmiechami.- A może tak pogadamy w końcu w miłej atmosferze przy jakiejś kawie?
- Bardzo chętnie.- odpowiedziałem. Podałem jej teczkę, a następnie wyszliśmy na lunch.

Czy mówiłem już, że ta kobieta jest dla mnie zagadką? Ciężko było mi ją rozgryźć. Najpierw mnie spławiała i dogryzała, a teraz rzuca dla mnie wszystko, bo jednak jej na mnie zależy. Czy to nie dziwne? Czy to ma sens? Wciąż się zastanawiam jak mogło do tego dojść. Doszedłem do wniosku, że żadna sprawa, której się teraz z Larrą podejmiemy, nie będzie tak skomplikowana jak miłość. Jestem jednym z najlepszych detektywów. Rozwiązałem w swoim życiu wiele dziesiątek śledztw, lecz nigdy nie uda mi się rozwiązać zagadki miłości. A może ty znasz na nią odpowiedź?



KONIEC 




____________________________________________________________________________

Moi drodzy Czytelnicy,
Kiedyś musiał nadejść ten dzień. Przeczytaliście właśnie ostatni rozdział tego bloga. Pamiętam jak w marcu narodził się w mojej głowie pomysł na bloga detektywistycznego. To wzięło się znikąd i tak nagle. W moich wyobrażeniach ukształtował się jeszcze niekonkretny plan. Pierwsze zarysy planu wydarzeń, postacie, przebieg śledztwa i motyw mordercy. Teraz kiedy piszę to, jestem z siebie taka dumna, ponieważ była to jedna z tych rzeczy jakie chciałam napisać jako blogerka. Podzielić się z Wami właśnie takimi wątkami, których w tej "blogerowni" jest mało. Może ktoś kiedyś sprawi mi taką przyjemność i napisze własny blog detektywistyczny żebym ja też poczuła się jak detektyw. Tylko od innej strony żebym nie znała sprawcy :)

Dziękuję każdemu z Was po kolei za to, że dołączyliście do grona tego bloga. Każdy komentarz bardzo mnie cieszył. Ten blog na zawsze zostanie w moim sercu. Pamięć o nim nie zniknie :D Oczywiście tego bloga nie usuwam. Kto wie? Może ktoś jeszcze na niego trafi. Możecie już przestać go obserwować :P
Przeczytałam go jeszcze raz od początku do końca i ... to jest cudowne :D Nie żebym się chwaliła... jestem skromną osobą. No dobrze, kończę już przynudzać :P

Chciałabym się z Wami teraz podzielić CIEKAWOSTKAMI o tym blogu:

1. Imię lokaja ( Terence ) wzięłam z chyba dobrze Wam znanej wszystkim gry Angry Birds. Ten większy czerwony ptak tak się właśnie nazywa :D
2. Nie wiem czy zauważyliście, ale w adresie bloga jest błąd. Women ( kobiety ) to oczywiście liczba mnoga. Literki "a" na samym początku być nie powinno. Wprowadziłam ten błąd specjalnie, ponieważ adres, który chciałam założyć ( a próbowałam serio dużo razy i nic, więc byłam zła) był już zajęty. Adres początkowo miał się nazywać tak jak tytuł bloga, ale też już mnie ktoś uprzedził. Grr :)
3. Napisałam tego bloga w przeciągu jednego miesiąca!
4. Postaci Chrisa Layne'a twarz "użyczył", według mnie, jeden z najprzystojniejszych aktorów Jesse Metcalfe. Jest cudowny i idealnie pasował do tej postaci. Popatrzcie w te oczy *.*
 

Taki suchy żarcik z mej strony na rozluźnienie...
" Kiedy Chris myślał, że do sypialni wchodzi Larra, a tu Henderson :D ( patrz gif na dole)


Zostawiliście na tym blogu jak dotąd 350 komentarzy, cudowne wspomnienia i myślę, że dobrze czytało Wam się tego bloga. Marta napisała mi pod ostatnim postem, że napisze komentarz podsumowujący za całokształt. Byłabym wdzięczna gdyby każdy z Was napisał coś od siebie. Co szczerze myśli i jakie ma wrażenia po przeczytanej całości. Miło byłoby też poczytać jakie wątki najbardziej Wam się podobały i co utknęło najbardziej w pamięci. Pod tym rozdziałem zrobię wyjątek i odpowiem na KAŻDY komentarz :D

No i teraz to wszystko co chciałam powiedzieć. Żegnajcie moi drodzy. To, że żegnam się z Wami tutaj, nie znaczy, że w ogóle.  Przecież mam jeszcze inne blogi i nawet NOWY BLOG! 
Tak właśnie. Coś się kończy, coś się zaczyna. Zapraszam Was już w tej chwili na...
THE WAY TO NOWHERE ( http://without-prospects.blogspot.com ) Kto ciekawy niech zajrzy :D A mam nadzieję, że zajrzycie :)

Pozdrawiam i przesyłam całusy, Marla S

35 komentarzy:

  1. Kolejny blog? Cieszę się jak głupota. Kayden nie żyje? Dzięki Ci, Marlo. Jak Carlos się zaśmiał,gdy Kayden mówił, że towszystko byt się udało gdyby nie detektywi, ją śmiałam siwe z nim. Biedna Elizabeth,a ja ją oskarżałam.
    Później napiszę całokształt, bo jestem na fonie. Cieszę się, ze Larra i Chris znów będą razem pracować.
    Super rozdział i ogólnie blog. Dobrze, ze wszystko się ułożyło, Logan i James znów się przyjaźnią.
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak to właśnie wykombinowałam. Czekam więc aż znajdziesz czas na komcia za całokształt ;)

      Usuń
    2. Blog był świetny, mimo, że późno doszłam do grona czytelników FTS, zakochałam się w nim. To był chyba jedyny blog detektywistyczny, o BTR, będę tęsknić. Ostatnią perspektywę czytało się jakby oglądało się szczęśliwy koniec amerykańskiego filmu. Niektóre wątki były zabawne, inne dramatyczne, a jeszcze inne romantyczne. Layne polubił Hendersona, a Henderson pogodził się z Maslowem. Czuję, że Larra i Chris będą świetną parą detektywów i coś ich łączy, ale troszkę wątpię, że się ze sobą zwiążą. Kayden zabił Panią Schmidt, wykorzystał Amandę, porwał Elizabeth i szantażował Pana Schmidta (nie wspomnę, oszukiwaniu wszystkich), ale Kendall musiał go zabić? Powinien cierpieć i znosić ból, a nie spoczywać w spokoju! Schmidt mógł to przemyśleć, najpierw poddusić Kaydena, a potem oddać mu inhalator! Zawsze będę pamiętać próbę samobójstwa Kendalla i psychologa Maslowa, zrzucanie na siebie podejrzeń i głupie wymówki Hendersona, do tego morderstwa niewinnych zwierzątek, nie dziwię się, że Layne się na niego uwziął, liścik Liz, "miłość" Amandy i Kaydena oraz sprzeczki Jamesa i Logana. Schmidt został oszukany, zabito mu rodzinę, jego żonę porwano, koledzy go oszukiwali, a ja mu nie współczuję! Naprawdę jestem na niego cięta... Jakby Kayden żył to mógłby się spiknąć z Ciarą, oboje mordercy. Śmieszek Carlos, surowy Terence, nierozgarnięty Logan, "garniak" James, niewzbudzający podejrzeń Kayden, zwykła dziewczyna Ciara, naiwna Amanda, poszkodowany Schmidt i opiekuńcza Martinez, pozory mylą... Nie dziwię się tym co obstawiali Maslowa i Hendersona, no błagam! Alibi Logana były jak przedszkolaka, a Maslow z jednej strony arogancki, surowy biznesmen, a z drugiej kochający i romantyczny narzeczony Halston. Jednak ich nie podejrzewałam. Też bym pluła sobie w brodę na miejscu Larry, dziewczyna potrzebuje pomocy, próbuje wołać, a oni są piętro nad nią przekonani, że zostawiła Schmidta dla innego. Jak napisałam, wątpię w to, że Chris i Larra będą parą, ale na pewno będą świetnymi przyjaciółmi, Henderson i Maslow się pogodzili i niech ich przyjaźń trwa nadal, Schmidt trafił do więzienia, ale jak wyjdzie, to będzie z Elizabeth, trzymam za nich wszystkich kciuki. Ta sprawa chyba zbliżyła do siebie Carlosa, który był zwykłym sąsiadem, Logana i Jamesa pracowników w firmie Pana Schmidta i Kendalla, syna pana Schmidta, mam nadzieję, że zostaną przyjaciółmi. Ten rozdział, mimo śmierci Kaydena był wesoły. Uśmiałam sięWszystko by mi się udało gdyby nie ci żałośni detektywi!- nie wiem czemu, ale w tej chwili Pena się uśmiechnął."Wszystko by mi się udało gdyby nie ci żałośni detektywi!- nie wiem czemu, ale w tej chwili Pena się uśmiechnął.", chyba wszystkim wtedy zaświtał Scooby Doo i "Layne złapał go od tyłu co sprawiło mu trudności, bo ten się wierzgał. Henderson natomiast dobrał mu się do spodni." . Chris to mój ulubiony bohater, bez dwóch zdań. Co do linku bloga, coś mi nie pasowało, ale nie wiedziałam co, widziałam tam "a women in red", bo "e" się rzucało w oczy, ale mój mózg zmieniał to na "a woman in red", więc błędu nie zauważyłam. Ja się przyznam bez bicia, nie obserwowałam FTS, ani RHMF, nie wiem czemu, ale nie wiem po co obserwować FTS, skoro notki są zawsze w piątki, a wystarczy obserwować PPP, by zobaczyć na Twoje inne blogi i widać, nowy rozdział RHMF. Dobrze, że jest nowy blog TWTN, bo bym się zanudziła na śmierć. Sorki za krótki komentarz, ale muszę się uczyć.
      Pozdrawiam :****

      Usuń
    3. Krótki? Jeśli to jest krótki to jaki powinien być długi?! :) A jest długi :) Miło, że pokochałaś te opowiadanie. Tylko ja mam trochę inne zdanie co detektywów, ale każdy myśli co chce :) mogloby być w sumie " woman" ale było zajęte. A dwie w sumie kobiety były we krwi, więc "women" :) i klimat ze Scooby Doo obowiązkowy ;)

      Usuń
    4. Myślałam, że komentarz był krótszy .
      P.s. A jeśli Panu Schmidtowi nie chodziło o Kendalla i Kaydena tylko o Kamila Stocha?

      Usuń
    5. Hahahahaha dobry żart. Od razu mam lepszy humor. Dziex :)

      Usuń
    6. Ale to możliwe. Po co miał dziedziczyć Kaydena, który go szantażowa lub Kendalla, który wołał muzykę? Mógł dziedziczyć kogoś zasłużonego, kogoś kto zdobył złoto: Kamila Stocha!

      Usuń
    7. Myślę, że Pan Schmidt nie wiedział kim jest Kamil Stoch :P

      Usuń
  2. To ja skomentuje gdy bd miał laptopa. Podsumować całokształt na mym tel nie jest łatwo. Trza się tu rozpisać. Do później :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nigdzie nie ucieknę :P

      Usuń
    2. No cóż. Muszę podzielić mój komentarz na 2 bo wyskoczył mi taki komunikat: Twój kod HTML nie może zostać zaakceptowany: Wartość musi mieć co najwyżej 4 096 znaków.
      Masz przesrane z tym czytaniem. ^^

      A oto i część pierwsza: Posiadam laptopa więc się odzywam. Może na początek podsumuję ten rozdział. Otóż uważam że Kendall jest GŁUPI. Owszem Kayden niewątpliwie zalazł mu za skórę ale żeby pozwolić mu umrzeć? No błagam! Na jego miejscu dałbym mu ten inhalator ale najpierw napawałbym się jego cierpieniem. Dopiero w krytycznym momencie poratowałbym go a tak Kendall poszedł siedzieć. Jednak gdy popatrzeć na to z drugiej str to teraz bd miał spokój od tego psychopaty i bd miał pewność że nigdy więcej nie spotka go na swej drodze. Dostał tylko 3 miechy wiec to nic. Dodatkowo sprzeda rezydencję więc bd baaaardzo bogaty i oczywiście ma talent i zapewne bd chciał rozpocząć karierę muzyczną dlatego nie uważam że wyrok mu w tym przeszkodzi.
      Zabawny był ten moment: "Layne złapał go od tyłu co sprawiło mu trudności, bo ten się wierzgał. Henderson natomiast dobrał mu się do spodni." Dobrze wiesz że zbok ze mnie i mam skojarzenia a dodatkowo czytałem to będąc na lekcji wdżt-u więc no ten... Jak walnąłem śmiechem to każdy spojrzał sie na mnie jak na dziwaka :D
      Ach te wątki jak ze Scooby Doo. Nie pojawił się dziś takowy po raz pierwszy. Było ich już kilka wcześniej. Takie wspomnienie dzieciństwa :)
      Elizabeth przez cały czas była tak blisko rezydencji?? Tyle osób sie tam przewinęło i nikt nic nie zauważył? Teraz jej współczuję a wcześniej uważałem ją za zimną sukę i takie tam. Wgl wydaje mi się że jak Larra i Chris byli w tej leśniczówce to słyszeli jakieś dziwne hałasy... Mylę się? Jeśli nie, to pewnie była to Liz.
      A więc nasi detektywi jednak bd razem. Cudownie! Po tych ciągłych zalotach Chrisa wreszcie się udało. Do Larry wreszcie dotarło co tak na prawdę do niego czuje i to że jest bardzo samotna. To że porzuciła awans dla niego to tylko świadczy o jej ogromnym uczuciu lub o głupocie jak kto woli ale dla mnie to MIŁOŚĆ. Szczęścia naszym gołąbeczkom! Hmmm.... Teraz to Chris dostał sprawę a Larra bd tylko jego partnerką? Wyobraziłem sb Larrę z notesikiem i w okularach i jak wiernie notuje tak jak to wcześniej robił Layne. :D

      Należy dodać że rozdział był genialny! Przykro tylko że ostatni ale był wyśmienity. Szkoda że nie mogłem oznaczyć dziś terenu po raz ostatni ale najważniejsze że przy początkowych notkach widniałem na samej górze. Mimo wszystko uważam sie za twego największego fana i najbardziej zagorzałego czytelnika. KOCHAM KOCHAM KOCHAM ! :*** <3

      Usuń
    3. Rozpisałem sie na temat rozdziału ale to jeszcze nie koniec mego biadolenia. Pomęczysz trochę oczy bo pora na część drugą czyli całokształt. :)
      Moim ulubionym bohaterem oczywiście był Chris bo jakże by inaczej? Uwielbiałem jego cierpienie gdy Larra go odrzucała, widziałem ten ból rysujący sie na jego twarzy ( a co do twarzy to oczywiste że nie mogłaś obrać sb na cel jakiegoś brzydala. Tak piękne imię i brzydki ryj? To sie nie klei ;p ) napawałem się tym widokiem. Fajne było to że się nie poddawał. Owszem miał momenty załamania ale na krótko. Uczucie było silniejsze. Mimo wszytko nie był w tym przesadnie namolny. A w dzisiejszym rozdziale gdy juz był całkowicie zrezygnowany Larcia wyszła mu na przeciw. Awww. Wiwat LARRIS! LARRIS na wieki! <3
      Ulubiony wątek? Wszystko było wspaniałe jednak jest kilka takich najulubieńszych:
      1. Nienawiść Chrisa do Logana która potem sie zmienia w wydaje mi się całkiem dobrą znajomość. Dowód? Logan do niego dzwoni. Oni rozmawiają! Wow! Szkoda tylko że musiał ucierpieć niedźwiedź by Chris coś zrozumiał. Choć z drugiej str gdyby niedźwiedź nie ucierpiał to ucierpiał by Chris więc nie szkoda mi tego futrzaka. :D
      2. Oczywiście miłość Chrisa do Larry. Z początku nieodwzajemniona ale do czasu.
      3. Zajefajny moment gdy James namawia Kendalla by skoczył z balkonu gdy ten próbuje popełnić samobójstwo. Wiedział że stchórzy. I jeszcze to jak wyznał mu że sypiał z jego matką. Majstersztyk. ^^
      4. Moment gdy Kendall dowiaduje sie że Ciara zabiła jego siostrę. jego reakcja - pełna bólu i nienawiści a za razem taka zabawna :)
      I wiele wiele więcej. Kocham wszystko <3
      Pytasz jakie wrażenia po całości? Jak najlepsze !
      Szczerze to nie spodziewałem się że Kayden zabił mamę Muminka. Jak dla mnie to była to Dora która nic nie mówiła. Wiem że nie mogła mówić ale mi wydawało sie ze tylko udaje. Była podejrzaną nr 1. Z Ciarą trafiłem! Co do zabójstwa Amandy obstawiałem ją i Carlosa. Choć gdyby to miał być Carlos to pewnie Kayden też nie uszedłby cało.
      Teraz udam że nie wiedziałem o drodze i wyrażę swe zaskoczenie.
      MATKO BOSKA PRZENAJŚWIĘTRZA! MASZ NOWEGO BLOGA! NIE WIERZĘ! CUDOWNIE! JEDNAK COŚ CHOĆ W MAŁYM STOPNIU ZAPEŁNI PUSTKĘ PO FTS! MUSZĘ TAM WEJŚĆ I OBLUKAĆ BO OCZYWIŚCIE NIE WIDZIAŁEM NIC A NIC! JESTEM TAK BARDZO ZASKOCZONY! CUDNIE! ~ Swietny ze mnie aktor, prawda? :D

      Na koniec pozostaje mi już chyba tylko powiedzieć że bardzo związałem się emocjonalnie z tym blogiem. Po raz pierwszy miałem okazję czytać kryminał o BTR a ja tak lubię takie klimaty <3 Każdy rozdział był dla mnie wspaniały. Na każdy z kolejna czekałem z ogromną niecierpliwością i żaden mnie nie rozczarował. Bardzo wciągnęła mnie ta historia. Świetnie piszesz, masz wspaniałe pomysły i po prostu trafiłaś tym wszystkim w dziesiątkę. Urzekłaś me serce! :*
      Dziękuję Ci za te 37 MEGA ZAJEBISTYCH WYKURWISTYCH W CHUJ rozdziałów. FTS na zawsze w moim sercu :***** Bd tęsknić.

      Ale chwila! Musze jeszcze pożegnać się z bohaterami!

      Żegnajcie Larcia i Chris. Szczęścia w związku i sukcesów zawodowych.
      Żegnaj Kendall. Wychodź szybko z kicia i wracaj do żony. Żyj bogato i szczęśliwie.
      Żegnaj Logan. Wierzę że znajdziesz sb jakąś fajną babkę i ustatkujesz się wreszcie. Nie zabijaj już tych biednych zwierzątek.
      Żegnaj James. Wreszcie wracasz do Hal. Bądźcie szczęśliwi i niech juz nigdy nie wraca twa ciemna strona.
      Żegnajcie Dora i Terence. Życzę wam byście znaleźli szybko nową pracę bo teraz pewnie ją utracicie. I Dora, sorry że Cię podejrzewałem.
      Żegnaj Elizabeth. Przez tą całą historię rzadko się pojawiałaś więc nie zdążyłem sie jakoś specjalnie do Cb przywiązać ale równa z Cb babka.
      Kayden, smaż się w piekle.
      Ciara, zgnij w więzieniu.
      To chyba wszytsko co miałem do powiedzenia. Mam nadzieję że nikogo nie pominąłem. Jeszcze raz dzięki i do zobaczenia na innych twych świetnych blogach :* <3
      KOCHAM!

      Usuń
    4. W końcu wzięłam się za odpowiedź na kom mojego ukochanego zagorzałego czytelnika :* Wcale się nie męczyłam. Czytałam ciesząc oczy. Pobiłeś rekord komentowania :) śmiechłeś na wdż? Super :) Oczywiście Chris nie mógł być przecież brzydalem. Jest super ciachem :* Znakomite talenty aktorskie. Dostaniesz ode mnie Oscara. I rozwaliłeś mnie pożeganiami bohaterów :) Oba komentarze podniosły mnie na duchu ^^

      Usuń
    5. Czuję się doceniony :)

      Usuń
    6. A ja dzięki takim komentarzom speszyl :*

      Usuń
    7. AAAAAAAAAA! ZAPOMNIAŁEM O CARLOSIE!
      Carlito nie fochaj się na mnie. Wiem że to już prawie pięć miesięcy od końca historii ale z Tb też się pożegnam :D
      A więc żegnaj Carlosie. Bądź nadal taki śmieszny jak jesteś bo to twa dobra strona. I znajdź se jakąś lale która Cię pokocha a nie jakiegoś ogrodnika który okaże się jej bratem :) Powodzenia ^^

      Usuń
    8. Uwielbiam Cię za ten zapłon :D

      I niedługo wybije 10 tysiecy tutaj hue :)

      Usuń
  3. Zamierzam napisać jak najdłuższy komentarz, więc szykuj się :P
    Jest mi tak szkoda tego bloga, ponieważ serio jest niesamowity, jedyny w swoim rodzaju. Masz niesamowitą wyobraźnię i głowę do takich spraw. Podziwiam cię za to. Twoja opowieść jest wyjątkowa. Mam zamiar przeczytać tego bloga od samego początku kiedy nadejdzie weekend. Ostatni rozdział przeczytałam już w nocy, ale tak się cieszyłam, że Kayden zmarł, że aż zasnęłam :D
    Moim ulubionym bohaterem tu był oczywiście Maslow. Uwielbiałam go. Robił tutaj za tego złego, choć nie do końca jak się okazało. Jednak był wredny, docinał Loganowi, słynął z aroganckiego zachowania. Myślał, że może wszystko. Ale Chris też nie był niczemu sobie. Lubiłam jak kleił się do Larry. Potem przestał, ale kochał ją tak samo. Możesz się zdziwić bądź nie, ale z tego bloga najbardziej utkwiły mi trzy rzeczy i są to rzeczy, które najbardziej lubię: Kendall, który chce popełnić samobójstwo stojąc na ramię balkonowej, a Maslow do niego mówił żeby skakał, a potem wyznał, że spał z jego matką; poświęcone ręce Chrisa pokaleczone różami, a Larra tego nie odwzajemniła i moment kiedy Chris upija Logana i wtedy idzie do lasu gdzie atakuje go niedźwiedź :P To takie trzy.
    Oczywiście jest ich więcej. Na pewno zapamiętam śmierć Amandy, no bo jak można zapomnieć. Ujawnienie sprawców, czyli Ciara, a potem Kayden. Nigdy nie trafiłam :P
    A co do dzisiejszego ostatniego (!) rozdziału to masakiera. Elizabeth była więziona przez Kaydena w leśniczówce jej ojca? Tyle osób tam było i nikt się nie zorientował. A no można sobie pluć w brodę. I jeszcze Sullivan czy tam Stevens mówił, że dziś chciał zabić ich oboje. No to zdążyli z wyjawnieniem prawdy. Wyobraziłam sobię tę minę Kendalla kiedy tamten dostał zawału. Pewnie miał taki zaciesz jakiego nie miał nigdy. Może i nikt nie zasługuje na męczeńską śmierć, ale Kayden dopełnił się nie jednego przestępstwa. Kazirostwo, zabójstwo i uprowadzenie. I dobrze, że zmarł. Po tym jak wszystko się wydało, znienawidziłam go, choć według mnie wcześniej uważałam go za biednego i niewinnego ogrodnika, wrażliwego, kochającego kwiaty, A tu coś takiego! Pozory, pozory mylą... WYobraziłam sobie też jak trójka facetów okrąża Schmidta, a Logan dobiera mu się do spodni :) Jedyny pozytywny moment w tym rozdziale. no może nie jedyny, ponieważ na końcu się okazuje, że Larra wyjechała z Seattle i porzuciła awans dla Chrisa. Czyli go kocha. I zaproponowała mu to czego Chris od dawna od niej chciał, bo uważał to za sygnał, że ma szansę. Larra zaprosiła go na kawę. Aż mi się wtedy ciepło na sercu zrobiło. Chociaż myślałam, że jak żegnali się pod jej domem, to wtedy oprzytomni co czuje, a ona upomniała się tylko o swoją walizkę. To było mylące :P
    Ach, pamiętam. Pamiętam wszystko. Niczym mnie nie zagniesz :P
    Podsumowując, uwielbiam wszystko co napiszesz. świetny styl, świetna opowieść, świetnie mi się to wszystko czytało. Dobrze, że chociaż nie kasujesz bloga. Brak mi już słów jak opisać tego niesamowitego bloga, więc może przestanę. I jeszcze nowy blog. Już zaraz lecę go obejrzeć. Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No rozpisałaś się, nie ma co :P Ale jak mówiłam żaden komentarz nie zostanie przeze mnie pominięty, więc na niego odpowiadam. Niczym Cię nie zagnę? Powspominajmy sobie w kilku zdaniach mniej istotne wątki, ale jakże magiczne :D
      Pamiętasz pierwszy rozdział i reakcję Larry gdy po raz pierwszy od dwóch lat zobaczyła Chrisa? Jaka była ich obojga reakcja? A pamiętasz jak Chris bawił się majteczkami Larry, a ta go potem spoliczkowała. Jaka była jego reakcja? Ile zwierzaków zabił Henderson? Co Chris zrozumiał opatrznie gdy upił Logana? Dlaczego Maslow namawiał Kendalla żeby skoczył z balkonu? pamiętasz jak Larra się upiła? Przyszedł do niej Chris. No dokończ co się potem miało wydarzyć. Co Larra znalazła w koszu na ubrania Logana? Odpowiedz na pytania. Może znasz na nie odpowiedź, może nie. Taki quiz. A może Cię zagnę? :P

      Usuń
    2. Tsa, też mi coś :D Mam pamięć doskonałą :P
      1. Larra protestowała i nie chciała z z nim pracować, a Chris się cieszył jak głupi. 2. Chris powiedział,że już zawsze mogła go policzkować jej majtkami. 3. Logan zabił trzy zwierzaki: mysz polną często myloną jako szczura, kota Rudzielca i niedźwiedzia. 4. Chris myślał, że oni się przespali. 5. Maslow namawiał go żeby skoczył z balkonu, ponieważ chciał mu pomóc na swój właśnie sposób jednocześnie nie okazując swojej prawdziwej twarzy. Wiedział, że i tak nie skoczy, bo czytał książkę psychologiczną. 6. Ona się upiła i zaczęła mówić, ze jest złym detektywem i powiedziała prawdę o swoim życiu, że jest z domu dziecka. Chris chciał ją pocałować, ale ona schyliła głowę. Kazała mu potem wyjść. 7. Znalazła jego brudne spodnie.
      Co do dla mnie. Nie podskoczysz mi. Tak mi przykro :P

      Usuń
    3. Uwierz mi, że gdybym bardzo chciała to coś bym znalazła :p Ale niech Ci bd...zdałaś test :)

      Usuń
  4. I teraz mi powiedz... Co ja mam z tym zrobić... zakładka z mojego bloga ma zniknąć teraz... Czy za trzy miesiące? Hmm? Dobra, później o tym pogadamy.
    Ponieważ ten rozdział jest ostatni... czeka Cię komentarz za całokształt. Ponieważ nie mam za bardzo czasu, tym razem będzie krótko, zwięźle i na temat.
    Zacznijmy od środka, czyli od dwójki głównych bohaterów/detektywów. Larra i Chris od samego początku wprowadzali w opowiadaniu taką dziwną, erotyczną chemię. Może jej nie było, ale ja ją czułam. Dlatego dla nich ta historia musiała się tak skończyć. Chociaż nie ukrywam, że zaskoczyło mnie ostatnie zdanie. I tu skojarzenia ze "Scooby Doo", bo wszystko by się udało, gdyby nie te dzieciaki.
    Teraz morderca. Pana ogrodnika nie podejrzewałam, to pewnie dlatego, że nie rzucał się w oczy. Natomiast Elizabeth... Niby wszystko powiedziała, ale jej dobrowolne znikniecie wciąż jest mocno podejrzane. Gdyby wszystko powiedziała od razu, nie byłoby tej całej sprawy, ale również oszczędziłaby wielu niedogonień i nerwów. A może wtedy ta sprawa wyglądałaby znacznie inaczej? Nie wiem? Twoja sprawa, może napiszesz alternatywę... Jakich w moim zeszycie do spalenia mnóstwo.
    Przyjaźń Jamesa i Logana. I tu na prawdę będzie krótko. Ta sprawa, według mnie była dla nich próbą. Bo najwięcej zgrzytów było właśnie między nimi. I mam tu na myśli takie osoby, który były na prawdę sobie bliskie. Nie wiem, może tylko ja uważam, że to była dla nich próba, ale bez wątpienia zdali ten egzamin.
    Jeśli chodzi o adres, to owsem, widziałam tam literówkę, ale w innym słowie. I tu wychodzi moja głupota, bo ja widziałam "awesome in red" Głupota, nie...
    Cała historia oczywiście była świetna. Pozostaje mi tylko czekać na nowy blog, gdzie już wysłałam komentarz.
    PS. Mam do Ciebie pewną propozycję, ale to w poniedziałek. Jestem przygotowana na odmowę, ale mam cichą nadzieję, że się zgodzisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym blogu definitywnie nie będzie nic kontynuowane, więc bez problemu każdy może odobserwować bloga i usunąć go z listy czytelniczej czy też z wszelakich zakładek do końca tygodnia. Oczywiście niczego nie narzucam. Dziękuję za podsumowujący komentarz. Choć niedługi to bardzo konkretny i na temat. Dziwna, erotyczna chemia to jest to co lubię :D I fakt, że te śledztwo trwałoby krócej gdyby nie te zniknięcie Elizabeth czy tego, że jak Kacha napisała ostatnio, Kendall pozwoliłby przeszukać gabinet ojca. No nasi detektywi na końcu mogli zrobić sobie wielkiego facepalma. Co do Logana i Jamesa racja. Może na początku tylko nie przyjaźnili się tak bardzo, bo bardziej wiązały ich sprawy zawodowe. Logan go lubił, ale też był zazdrosny o Jamesa, bo zajął jego stanowisko. Potem między nimi doszło do poważnego sporu zaczynającego się od planu przejęcia rezydencji Schmidt'ów. Było mnóstwo spięć, ale wszystko się wyjaśniło i się zaprzyjaźnili. Awesome in red? śmiechłam :D
      I ta propozycja dla mnie... Jestem strasznie ciekawa co będzie. Czekam więc na początek tygodnia :)

      Usuń
    2. No i koniec takiej pięknej historii. Już miałam płakać, ale głos w mojej głowie mówił: " Nie płacz. Patrz! Marla ma nowego bloga! Ciesz się!" :D Cieszę się więc. Zaraz tam wpadnę, ale nie zmienia faktu, że tego bloga mi strasznie szkoda, bo takich opowiadań jest maluśko. Podziwiam cię za napisanie tego w przeciągu miesiąca. To musiała być zajebiście hiper wena, o której marzy każdy blogerowicz. W dodatku akcja tego opowiadania też toczy się w przeciągu miesiąca, omijając te dwa tygodnie później (zbieg okoliczności?).Mówiłam też sobie:" Gdy będzie ostatni rozdział, walnę jej takiego dłuuugieeego koma" A teraz jak już doszło co do czego to ie wiem co pisać.
      Całokształt? Lista zajebistych rzeczy tutaj: wszystko :P
      Kocham tę historię. Twoja głowa jest niesamowita. Jak ty na to wpadłaś? Nie mam pojęcia. Trzeba wszystko siebie dokładnie dopracować, co do szczegółu żeby się zgadzało. Napisałaś, że tu definitywnie już się nic nie pojawi. To załóż jeszcze jednego detektywistycznego, a do tego kryminalnego! :D Uhahaha!!!
      Wygłupiam się, odbija mi, uspokój się dziewczyno... -_-
      Moje wątki to oczywiście konflikt między Loganem i Jamesem, zrujnowanie świata Kendalla i zaloty Chrisa do Larry. Wierzę, że będą razem szczęśliwą parą na swój własny sposób. Już po tych słowach Larry: "Jestem detektywem i rzadko się mylę, ale teraz popełniłam największy błąd swojego życia…" to już wiedziałam, że ona coś do niego czuje. Zostawiła dla niego awans, zostawiła miasto, zostawiła te swoje małe mieszkanko tylko po to żeby z nim być i pracować? To nielogiczne. To przecież musi być miłość! i czy tylko ja nie mam takiego głupiego wrażenia? Na początku myślałam, że głównym bohaterem opowieści jest Larra, potem zdecydowanie Kendall, ale teraz sobie myślę, że chodzi o Chrisa. Weźcie pomóżcie!
      A teraz grzeję na TWTN :D

      Usuń
    3. No i udało Ci się coś napisać :) Ach Kacha... te Twoje głosy w głowie. Musisz z nimi rozmawiać. Ale niestety kolejnego detektywistycznego nie zamierzam pisać ;( Wena oczywiście była, nie ma co :) No z tym głównym bohaterem teraz różnie bywa, ale jest to Kendall. Ale gdyby to była trójka to czemu nie? :)

      Usuń
  5. Niesamowita historia. Stawiałam na zupełnie kogoś innego, a tutaj takie zaskoczenie ;). Cudownie się go czytało, nie spodziewałam się że można napisać bloga o Kendallu, Jamesie, Loganie i Carlosie w zupełnie innej odsłonie. Nie jako zespół nastolatków ale poważnych Mężczyzn którzy byli wplątani w takie śledztwo, to naprawdę niesamowita historia. Dwójka detektywów w wielkim domu którzy po długiej sprawie zaprzyjaźnili się z domownikami. No świetne! Larra i Chris.. Ich drogi się jednak złączyły :). Napisałaś żeby przestać obserwować tego bloga, ale jednak się sprzeciwie i będę go dalej obserwowała! Zrobiłaś kawał świetnej roboty! Nie zapomnę tego bloga, jest świetny :). Nowy blog też pewnie się okaże świetny. Napisałam tyle bzdur w tym komentarzu, że aż wstyd :d.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zauważyłam żadnych bzdur. Jest dobrze :) A widzisz, podołałam wezwaniu i napisałam takiego bloga z BTR z wątkiem detektywistycznym. Da się, czyż nie? :) Proszę bardzo, obserwuj dalej. Bardzo mnie to cieszy :)

      Usuń
  6. 10 tysięcy wyświetleń!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę :)
      PS Sądziłam, że po ostatnim rozdziale już nikt tu nie wejdzie. I myślałam, że teraz to tylko moja koleżanka z pracy tu wchodzi, bo niby czyta :)
      Pozdrawiam Cię Żaneto jeśli tu dojdziesz :)

      Usuń
    2. Ja tutaj często wchodzę :D

      Usuń
    3. A w jakim celu skoro jest skończony? :P

      Usuń
  7. http://bigtimerushna-zawsze.blogspot.com/search?updated-min=2015-01-01T00:00:00%2B01:00&updated-max=2016-01-01T00:00:00%2B01:00&max-results=3
    ZAPRASZAM PISZE OPOWIADANIA

    OdpowiedzUsuń
  8. Zanim się dzień skończy. HAPPY BIRTHDAY FTS!
    P.S. FTS NEVER DIE

    OdpowiedzUsuń
  9. Minęło 6 miesięcy :P Ale ten czas leci...

    OdpowiedzUsuń